Copa America: Argentyna chce odebrać trofeum Chile. Finał marzeń po raz drugi

Getty Images / Jim Rogash / Na zdjęciu: radość reprezentantów Argentyny. W środku Lionel Messi
Getty Images / Jim Rogash / Na zdjęciu: radość reprezentantów Argentyny. W środku Lionel Messi

Reprezentacja Chile wygrała poprzednie Copa America po konkursie rzutów karnych z Argentyną. Drużyny potwierdziły prymat na kontynencie i tym razem w East Rutherford rozstrzygną, która jest lepsza.

Reprezentacja Argentyny była i jest faworytem. Zabrała do Stanów Zjednoczonych najsilniejszą personalnie drużynę, a każdy jej występ był potwierdzeniem aspiracji. Tylko Albicelestes wygrali dotychczas wszystkie mecze. Zdążyli nawet wyrównać rachunki z Chile i pokonać najsilniejszego przeciwnika na kontynencie 2:1. Lionel Messi nie podniósł się wówczas nawet z ławki rezerwowych.

La Roja wydają się być już lepszym zespołem niż 20 dni temu. Reprezentacja Chile zyskuje nowy kształt po zmienia selekcjonera z Jorge Sampaoliego na Juana Antonio Pizziego. Ciężar atakowania został przeniesiony ze środka pola, gdzie operował kreatywny Jorge Valdivia, na skrzydła. Dużo dobrego daje tam Jose Pedro Fuenzalida i Chilijczycy muszą żałować, że pod znakiem zapytania stoi występ Jeana Beausejoura po drugiej stronie boiska.

Wraca natomiast po pauzie za kartki Arturo Vidal, którego waleczność w drugiej linii jest nie do przecenienia.

- Chile jest dla mnie jednym z lepszych zespołów na świecie. Obie drużyny są w formie, choć wyglądają inaczej niż rok temu, więc porównania z poprzednim finałem nie są wiele warte. Chile ewoluowało, ale Argentyna jest świadoma swojej wartości. Mi zależy, żeby zmienić wynik sprzed roku – zapowiada Gerardo Martino, selekcjoner Argentyńczyków.

ZOBACZ WIDEO Pazdan: To był trudniejszy mecz od tego z Niemcami (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Mimo pięknego turnieju przyszłość Martino w reprezentacji wisi na cienkiej nitce. Trener ma za sobą dwa przegrane finały z rzędu. Na mundialu lepsi byli Niemcy, a w poprzednim Copa America Chile. O tym jak długo trwa niemoc Argentyny świadczy fakt, że Messi gra o pierwsze trofeum w narodowych barwach od igrzysk olimpijskich w 2008 roku. Przez osiem następnych lat zdobył dziesiątki laurów w klubowym futbolu.

Messi powalczy z Chile o wszystko. Po pierwsze o mistrzostwo, ale do rozbicia ma również bank z nagrodami indywidualnymi. Po meczu o 3. miejsce ma praktycznie w kieszeni zwycięstwo w klasyfikacjach asystentów i kanadyjskiej, ale musi jeszcze gonić Eduardo Vargasa w rankingu snajperów. Także Chilijczyk nie chce statystować. Ma szansę na drugą koronę króla strzelców z rzędu. Przed finałem wyprzedza Messiego jednym golem.

Vargas i spółka relaksowali się przed ostatnim meczem turnieju. Część zawodników spotkała się z rodzinami w hotelu, część spacerowała po mieście. Początek Copa w ich wykonaniu nie był błyskotliwy, ale po rozgromieniu w ćwierćfinale 7:0 Meksyku zyskali wiarę z możliwość obrony trofeum.

Początek finału w poniedziałek o godzinie 2.00 czasu polskiego. To jedyny mecz, w którym w razie remisu po regulaminowym czasie, sędzia zarządzi dogrywkę. Rok temu o zwycięstwie Chile zdecydował konkurs rzutów karnych. Zakończył go Alexis Sanchez bezczelną podcinką z 11. metra w środek bramki Sergio Romero. Film z tym strzałem obiegł świat. Żadna inna scena 4 lipca 2015 roku nie została dokładniej zapamiętana.

Komentarze (0)