Leo to Sprite a Piechniczek pragnienie - rozmowa z Michałem Żewłakowem, kapitanem reprezentacji Polski

Niewiele brakowało, aby zimą Michał Żewłakow zamienił Pireus na niemiecki Hannover. Olimpiakos jednak kategorycznie zabronił transferu i wszystko wskazuje na to, że kapitan reprezentacji Polski opuści Grecję dopiero latem. Mimo to priorytetem dla Żewłakowa jest reprezentacja, choć jak przyznaje atmosfera wokół kadry piłkarzom nie pomaga. - W konflikcie Leo to Sprite a Piechniczek pragnienie, ale to szybko się zmienia - zaskakuje "Żewłak".

Sebastian Staszewski: Ostatnio masz problemy z regularną grą w barwach Olimpiakosu. Bierzesz pod uwagę opuszczenie Pireusu?

Michał Żewłakow: - Nie da sie ukryć, że ostatnio gram w kratkę i nie jest to dla mnie idealna sytuacja. Tak to już w piłce jest, że czasem przychodzi ciężki okres i nie wszystko układa sie tak jakbyś to sobie wymarzył. Nie pozostaje mi nic innego jak ostro powalczyć o miejsce w drużynie. Jeśli chodzi o odejście z Olimpiakosu to może to nastąpić juz w czerwcu. Wtedy bowiem kończy sie mój kontrakt z klubem i jeśli nie dojdzie do przedłużenia umowy to będzie arivederci.

Jesteś kapitanem reprezentacji i wypadałoby abyś w swojej drużynie występował regularnie.

- To prawda. Jako kapitan powinienem grać. Sytuacja jest taka, że trener wybiera innych. Znaczy to, że dla niego są ode mnie lepsi. Robię co mogę, ale chyba to nie wystarcza. Jak powiedziałeś: kapitan powinien grać, dlatego nie przestaję walczyć.

Rozmawiałeś z trenerem Ernesto Valverde na temat swojej przyszłości?

- Nie rozmawiałem z nim na ten temat, bo dla mnie sprawa jest jasna. Skoro nie gram to dwaj pozostali stoperzy są ode mnie lepsi. Tu liczy się forma i żadna rozmowa nic nie zmieni. Upokorzenie mam dostateczne przez siedzenie na ławce. To mało poważne, że kapitan kadry jest rezerwowym.

Kontrakt z Grekami wygasa w czerwcu. Chciałbyś przedłużyć umowę?

- Od lipca będę wolnym zawodnikiem. Z przedłużeniem kontraktu jest tak jak z przysłowiem Żeleńskiego, "ale cały w tym ambaras żeby dwoje chciało na raz".

Za granicą grasz już ponad dziesięć lat. Kiedy zamierzasz wrócić do kraju?

- Faktycznie, to już ponad dziesięć lat i wizja powrotu do kraju zbliża sie małymi krokami. Na dzień dzisiejszy nie umiem jeszcze dokładnie powiedzieć, kiedy to nastąpi. Zobaczymy za kilka miesięcy. Nie chcę niczego wykluczać, bo życie piłkarza jest pełne niespodzianek.

Gdybyś otrzymał konkretną ofertę z Legii, Lecha bądź Wisły byłbyś skłonny wrócić do kraju już latem?

- Ciężko mówić o abstrakcji. Nigdy nie dostałem propozycji z żadnego z tych klubów, więc nie wiem co powiedzieć. Ale mam zasadę, że nigdy nie mówię nigdy i zapewniam, że rozpatrzyłbym każdą ofertę.

Jako były Polonista bierzesz pod uwagę powrót do tego klubu?

- Kiedyś na pewno chciałbym jeszcze w Warszawie zagrać. Polonia to klub, który mnie ukształtował, kiedy byłem młodym piłkarzem. To Polonia dała mi szansę gry w pierwszej lidze, jak i możliwość wyjazdu za granicę. Temu klubowi zawdzięczam bardzo wiele i mam do niego ogromny sentyment. Ostatnio jednak na Konwiktorskiej nastąpiło wiele zmian, także personalnych, i nie wiem nawet czy ktoś tam jeszcze pamięta, że Michał Żewłakow grał kiedyś w barwach Polonii.

Mówiło się, że są dla ciebie poważne oferty z RDC Mallorki i Hannoveru 96. Faktycznie były takie tematy?

- Z Hannoveru oferta była i to konkretna, ale Olympiakos nie wyraził zgody na odejście. Było jasno powiedziane, że nie ma możliwości abym odszedł zimą. W takim wypadku Mallorką nawet nie zaprzątałem sobie głowy.

Ostatnio do Panathinaikosu trafił Kuba Wawrzyniak. O czym rozmawialiście?

- Spotkaliśmy się nawet kilka razy, ostatnio oglądaliśmy razem mecz Pucharu UEFA Lech - Udinese. A o czym gadaliśmy? Rozmawialiśmy głównie o życiu w Atenach i o tym jak Kuba może je sobie poukładać. Poza tym niedługo wielkie derby Aten. Panathinaikos przyjeżdża do nas wiec będzie okazja do żartów i spotkania

Sądzisz, że Kuba przebije się w PAO? Początki ma bardzo obiecujące.

- I o to chodzi! W Grecji początek jest bardzo ważny, jak na razie Kuba radzi sobie znakomicie. Mam nadzieję, że podtrzyma tę passę jak najdłużej i zaskarbi sobie szacunek kibiców. Oby Ateńczycy utrzymali dobre zdanie o Polakach. Kuba ma dobre wzory do naśladowania. Wszyscy tam kochają Warzychę, Wandzika, pana Górskiego czy Jacka Gmocha.

W Grecji gra wielu polskich piłkarzy. Domyślasz się jakie są tego powody? Może, z wyjątkiem czołówki, poziom ligi jest niższy niż poziom naszej ekstraklasie.

- Ciężko mi w miarę obiektywnie porównywać te dwie ligi. Ostatni mecz w polskiej Ekstraklasie zagrałem 11 lat temu a wiele przez ten czas sie zmieniło. Pewne jest, że Polacy są tu cenieni i mają naprawdę dobre notowania. Chyba dlatego greckie kluby tak chętnie sięgają po naszych rodaków.

W reprezentacji Polski masz już rozegranych 85 spotkań. Jeszcze rok gry i dobijesz do magicznej setki. Nastawiasz się na ten rekord? Możesz na zawsze przejść do historii polskiej piłki.

- Statystyki są dla kibiców i dziennikarzy, ja myślę zawsze o najbliższym meczu. Na podsumowania czas przyjdzie po zakończeniu kariery a w historii polskiej piłki już sie zapisałem i to z Marcinem kiedy jako pierwsi polscy bliźniacy wystąpiliśmy na Mistrzostwach Świata w Korei i Japonii (śmiech). Ale na pewno przekroczenie stu meczów w reprezentacji to wielka rzecz.

Grałeś na dwóch Mistrzostwach Świata, wystąpiłeś na EURO. Jeżeli awansujemy do RPA będzie to twoja ostatnia wielka piłkarska impreza?

- To fakt, za mną już trzy wielkie turnieje. Do RPA najpierw sie zakwalifikujmy a potem ocenimy czy to będzie ostatni czy nie.

A chciałbyś zagrać na Mistrzostwach Europy 2012 roku? To mogłoby być idealne zwieńczenie kariery.

- Zagrać na Mistrzostwach w Polsce to marzenie chyba każdego polskiego piłkarza. Różnica polega na tym, że dla jednego jest to marzenie bardzo realne a dla innego juz mniej. Czas pokaże jak to będzie ze mną. Ale chyba nikomu nie muszę mówić, że marzę o tym bardzo mocno.

Wokół Leo Beenhakkera powstała bardzo niezdrowa atmosfera. Nie sądzisz, że Beenhakker akceptując ofertę Feyenoordu w pewien sposób was wystawił?

- Atmosfera wokół Leo jak i wokół reprezentacji wciąż jest, delikatnie mówiąc, gorąca. Ja osobiście wierzę w jedno: że dla Leo praca z kadrą jest wciąż priorytetem. Szanuje go jako trenera i jako człowieka, bo to podstawa dobrej współpracy. Relacje, jakie istnieją miedzy nim a PZPN w niczym nie pomagają a jego zmagania z Antonim Piechniczkiem porównałbym do reklamy napoju gazowanego. Na razie Leo to Sprite a Piechniczek pragnienie, ale to szybko sie zmienia...

Komentarze (0)