Choć mogło się wydawać, że od początku spotkania to Legia dominowała na boisku, to Lech do 37. minuty miał zdobytego gola na swoim koncie. W końcu, po dośrodkowaniu Aleksandrowa, Guilherme strzelił piłkę do bramki przeciwników na 1:1. Jak się okazało, to było ostatnie osiągnięcie Legionistów w tym spotkaniu.
- Byłoby bardzo dobrze zacząć sezon od meczu, w którym zdobywamy puchar. Niestety nie było to nam dane. Przegraliśmy spotkanie dość wysoko. Jesteśmy rozgoryczeni wynikiem i tym, jak ono wyglądało, ale tak naprawdę musimy teraz skupić się na eliminacjach Ligi Mistrzów - komentował rozżalony Bróź.
Obrońca nie pominął także pomyłek, jakich dopuściła się jego drużyna.
- Druga połowa to indywidualne błędy i szybko stracone bramki. Te dwie ostatnie… Tak nie możemy grać, sytuacje w których otwieramy się wysoko, szeroko i chcemy grać piłką, a kończy się na stratach, po których tracimy gole - dodał.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jakub Rzeźniczak o świetnym turnieju Michała Pazdana. "To pokazuje przewrotność piłki"
Łukasz Broź surowo ocenił formę zawodników: - Nie chcę tłumaczyć nas zmęczeniem. Będąc zmęczonym też można grać w piłkę, tak, żeby dobrze to wyglądało. Mecz do zapomnienia jak najszybciej.
Legia występowała z nowym szkoleniowcem, Besnikiem Hassim, który chyba nie mógł sobie wyobrazić gorszego debiutu.
- To nie jest moment o tym, żeby mówić jak na boisku ma wyglądać Legia Besnika Hasiego. Chcemy to pokazać na boisku i przyjdzie na to czas - podsumował na koniec Bróź.