Franciszek Smuda dał w spotkaniu z kieleckim klubem wystąpić większości zawodnikom z pierwszego składu. Zabrakło jedynie tych, którzy narzekali na jakieś drobne urazy po pojedynku z Udinese. Lechici mieli jednak tylko pobiegać i pokopać piłkę, unikając ryzyka doznania kontuzji.
To była 21. minuta spotkania. Sławomir Peszko pędził na bramkę Radosława Janukiewicza. Golkiper Korony był minimalnie szybszy i wślizgiem zdołał wybić piłkę. Pomocnik Lecha padł jednak na ziemie jak rażony piorunem. Całość wyglądała dramatycznie. Peszko został odprowadzony do szatni i początkowe rokowania nie były najlepsze.
Lekarze poznańskiego klubu robią co mogą, aby obchodzący kilka dni temu 24 urodziny pomocnik, mógł wystąpić w rewanżowym meczu z Udinese Calcio. Gdyby tak się nie stało, byłoby to duże osłabienie dla Lecha, bowiem Peszko w sparingach imponował formą oraz skutecznością. W pierwszym spotkaniu nie mógł zagrać z powodu żółtych kartek, dlatego bardzo liczy, że w czwartek wybiegnie na boisko we Włoszech.
W poniedziałek Peszko przejdzie szczegółowe badania. - Sławek ma uraz stawu skokowego, z podejrzeniem uszkodzenia więzadła trójgraniastego. Dziś przeprowadzamy dalszą diagnostykę i rozpoczynamy leczenie. Robimy wszystko co możliwe, by w czwartek mógł wybiec na boisko - mówi na łamach oficjalnej strony poznańskiego klubu, lekarz Lecha dr Tomasz Piontek.