Dominik Furman: Czułem się jak frajer

W pierwszym meczu sezonu Dominik Furman strzelił gola i miał asystę. Pomocnik odbudowuje karierę w Wiśle Płock, z którą chce powalczyć o najwyższe cele w ekstraklasie. W rozmowie z WP SportoweFakty opowiada, dlaczego nie wyszło mu na zachodzie.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
WP SportoweFakty / Szymon Łabiński

WP SportoweFakty: Tuluza to już etap zamknięty?

Dominik Furman: Tak.

Jest pan kolejny raz wypożyczony. Co mówią Francuzi?

- Nic.

Nie macie kontaktu?

- Moja relacja z klubem Tuluza jest taka, że jej nie ma. To ja i mój agent wybieraliśmy dla mnie nowe drużyny. Ale to dobrze.

Dlaczego?

- Nie muszę z nimi rozmawiać, od tego mam swojego człowieka.

ZOBACZ WIDEO Kazimierz Moskal: na stare śmieci zawsze miło się wraca (źródło TVP)
Kiedy kontakt się urwał?

- Wiosną 2014 roku, gdy odszedłem na wypożyczenie do Legii. Dali wyfrunąć ptaszkowi z klatki. Raz dostałem smsa od dyrektora sportowego Tuluzy, po meczu z Wisłą Kraków w sierpniu 2015 roku. Strzeliłem wtedy gola. Budzę się rano, patrzę na telefon: "dobra forma" - przeczytałem. Zaskoczył mnie. Była to ostatnia wiadomość, którą dostałem od kogokolwiek z klubu.

Nie żal, że to już etap skończony, bez szans powrotu?

- Gdybym chciał, to mógłbym wrócić do Tuluzy. Mam z nią ważny kontrakt do czerwca 2018 roku i pieniądze, jakich w Polsce nie zarabia pewnie żaden piłkarz. Ale kasa mnie nie interesuje. Wolałem znaleźć miejsce, gdzie będę grał.

Taką nadzieję dawał tylko Płock?

- Byłem dogadany z Cracovią, kontrakt był już spisany. Klub nie chciał się jednak zgodzić na warunki mojego późniejszego odejścia z Tuluzy. Do Wisły trafiłem na rok z możliwością pierwokupu. Chciałem mieć komfort psychiczny, poczucie uwolnienia się od Tuluzy.

Czym Wisła zachęca?

- Obawiałem się, jak to będzie w Płocku. Nie wiedziałem, jak funkcjonuje klub, czego spodziewać się po grających tu zawodnikach. Poznałem chłopaków, ambitne plany rozwoju drużyny. Myślę, że możemy w tej lidze namieszać. Skoro w zeszłym sezonie Piast mógł zrobić niespodziankę, to czemu nie my?

Co dalej z Furmanem?

- Przeczytałem niedawno artykuł w stylu: "oto piłkarze, dla których ten sezon będzie decydujący. Jak się nie sprawdzą, to po nich." Wśród nich znalazło się moje nazwisko. Tyle dostałem po d...e ostatnio, że naprawdę nie przejmuje się takim gadaniem.

Co i kiedy przestało funkcjonować?

- Kiedy? W Tuluzie. Co? Na to złożyło się kilka elementów. Do Francji trafiłem zimą 2014 roku. W pierwszej rundzie zagrałem w pięciu meczach, dobrze czułem się podczas następnego, letniego obozu przygotowawczego. Trener stawiał na mnie w sparingach. Ale wyszło to, z czym zawsze miałem problem. Furman na obozach jest wyczerpany. Muszę być wypoczęty, świeży. Jeżeli jestem trochę zmęczony, to kaplica. Gdy wróciliśmy z obozu, wyglądałem słabo. Miałem rozmowę z trenerem: "jeżeli nie wskoczysz na wyższy poziom, nie będziesz grał" - przedstawił sprawę jasno. Później występowałem już tylko w rezerwach. Tak, to w tym momencie zaciągnął się hamulec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×