W pierwszym spotkaniu Arkadiusz Malarz opuścił boisko po 45 minutach. Bramkarz Legii narzekał na uraz łydki i Besnik Hasi po konsultacji ze sztabem medycznym doszedł do wniosku, że nie ma sensu ryzykować zdrowiem zawodnika. Kontuzja nie okazała się jednak groźna i doświadczony golkiper zagrał w kolejnym meczu. Legia Warszawa w ramach Lotto Ekstraklasy zremisowała 1:1 z Jagiellonią Białystok.
Hasi postawił także na Malarza w rewanżowym spotkaniu II rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Wydawało się, że w starciu z HSK Zrinjski Mostar golkiper Legii nie będzie miał za wiele pracy, ale Bośniacy postawili mistrzom Polski trudne warunki.
W drugiej połowie dwukrotnie poważnie zagrozili bramce Legii. Malarz kapitalnie interweniował po strzałach Jasmina Mesanovicia i Olivera Petraka. Bramkarz mistrzów Polski udowodnił, że świetnie zna się na swoim fachu.
- Cieszę się, że zagraliśmy na zero z tyłu. Tak sobie zakładaliśmy, tego chcieliśmy w poprzednich spotkaniach, ale się nie udawało. Chciałbym, żeby tak już zostało.
Na boisku nie zastanawiam się nad swoimi interwencjami. To są ułamki sekund, więc o tych dwóch paradach mogę powiedzieć jedynie tyle: dobrze się rzuciłem, wybiłem piłkę i tyle. Najważniejsze, że nie wpadła do siatki - skromnie przyznał po zakończeniu spotkania.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Mioduski: kluczem do sukcesu jest przychód 50 mln euro (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Malarz dodał także, że goście z Bośni postawili Legii trudniejsze warunki, niż w pierwszym meczu.
- Rywale lepiej grali piłką i mieliśmy przez chwilę problemy. Po pierwszej zdobytej bramce byłem już jednak spokojniejszy i pewny tego, że po przerwie przypieczętujemy awans - zaznaczył.
W 3. rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów Legia Warszawa zagra z AS Trencin.