Lechia Gdańsk prowadziła w Płocku 1:0, ostatecznie przegrała 1:2. - Statystyki i raporty z meczu nie oddają tego, co działo się na boisku. To nie jest tak, że po straconej bramce przestaliśmy grać w piłkę. Zgubiło nas to, co w poprzednim sezonie, czyli popełniane seriami błędy. Nie można myśleć, że gdy się go popełni, kto inny to naprawi. Liczy się każde złe wybicie piłki, zagapienie się i strata. Prowadząc 1:0 było widać u nas nonszalancję, a może i arogancję. Mieliśmy ponad 600 podań, a Wisła połowę tego. W tym samym czasie płocczanie oddali więcej strzałów. Nie można tylko podawać piłek, ale też tworzyć sytuacje. W ciągu ostatnich minut nasze posiadanie spadło do 47 procent. Było dużo niedokładności - powiedział Piotr Nowak.
- Musimy wygrywać i grać swoją piłkę. Mamy umiejętności i nie można spocząć na pustych deklaracjach. Mecze wygrywa się mądrością, zaangażowaniem, wyrachowaniem i determinacją. Mając przewagę nie można przegrać meczu, który jesteśmy w stanie wygrać - dodał trener.
W ostatnim spotkaniu było widać u gdańszczan problemy fizyczne. - Potrzeba nam więcej dynamiki. W końcówce meczu w Płocku nie graliśmy zespołowo i kombinacyjnie. Nie przygotowywaliśmy akcji, wszystko było rwane. Nie skłaniam się ku temu, że były to problemy kondycyjne. Graliśmy za blisko siebie i nabiegaliśmy się trzy razy więcej - przeanalizował szkoleniowiec.
Przed sezonem były wielkie deklaracje, a inauguracja nie wyszła tak, jak chcieliby gdańszczanie. Jak to wpłynęło na atmosferę w drużynie i wiarę w siebie? Czy zimny prysznic był przydatny? - Patrzymy na to realnie. Deklaracje są deklaracjami. Do wszystkiego trzeba podchodzić z odpowiedzialnością, wiarą i pokorą. Rozmawialiśmy ze sobą po meczu. Piłkarze wiedzą jakie błędy popełnili i wiedzą, że w LOTTO Ekstraklasie trzeba potwierdzać swoje umiejętności tydzień w tydzień i twardo stąpać po ziemi - zakończył Piotr Nowak.
ZOBACZ WIDEO Jodłowiec: Moulin nie tylko na mnie robi wrażenie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}