Bruk-Bet - Cracovia: Słonie obnażyły braki Pasów

W niedzielnym meczu 2. kolejki Lotto Ekstraklasy Bruk-Bet Termalica Nieciecza pokonał przed własną publicznością Cracovię 3:2. Słonie odniosły drugie zwycięstwo w sezonie i zostały nowym liderem ligi.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
PAP / Jacek Bednarczyk

W inaugurującej sezon 2016/2017 kolejce Cracovia wysoko wygrała przed własną publicznością z Piastem Gliwice (5:1), czym zasygnalizowała powrót do formy z poprzedniego sezonu, ale w Niecieczy krakowianie znów zaprezentowali oblicze z pucharowego dwumeczu ze Skendiją Tetowo. Podopieczni, głównie obrońcy, Jacka Zielińskiego razili nieporadnością, co było wodą na młyn dla bezlitosnych gospodarzy.

W spotkaniu z Piastem Pasy przypomniały, że mają jedną z najmocniejszych ofensyw w Lotto Ekstraklasie, ale w niedzielę to Czesław Michniewicz jeszcze raz udowodnił, że potrafi zaprogramować swoje drużyny na efektywną grę obronną i wypracować w swoich podopiecznych instynkt killera, który bez litości wykorzystuje moment słabości rywali.

Na spotkanie z Cracovią trener Bruk-Betu jeszcze bardziej uszczelnił II linię, stawiając na aż trzech defensywnych pomocników i ten manewr sprawdził się w stu procentach. Tym bardziej że Bartłomiej Babiarz i Vlastimir Jovanović to nowoczesne "6", które są nie tylko dobre w destrukcji, ale też świetnym podaniem potrafią przyspieszyć akcję zespołu.

Cracovia zaczęła mecz w Niecieczy w tym samym składzie co spotkanie z Piastem, ale Bruk-Bet nie pozwolił Pasom na rozwinięcie skrzydeł. Owszem, krakowianie prowadzili grę, ale konkretni w działaniach były Słonie, które zamurowały dostęp do swojego pola karnego i same groźnie kontrowały.

ZOBACZ WIDEO Martin Polacek: teraz mamy co wpisać do CV (źródło TVP)

W 13. minucie po krótko rozegranym rzucie rożnym Bartłomiej Babiarz wstrzelił piłkę w pole karne Cracovii, tam trafiła ona do Jovanovicia, po którego uderzeniu futbolówkę przejął Vladislavs Gutkovskis i wepchnął ją do siatki. Gol nie powinien jednak zostać uznany, ponieważ Łotysz był na pozycji spalonej, z której skorzystał.

Po stracie bramki Cracovia zaatakowała jeszcze odważniej, a Bruk-Bet błyskawicznie ją skarcił po raz drugi. Jeszcze w 18. minucie Grzegorza Sandomierskiego przed kapitulacją uchronił słupek, w który trafiła piłka po zagraniu Davida Guby i nieudanej interwencji jednego z obrońców Cracovii. Kilkadziesiąt sekund później sam sobie nie pomógł już Sandomierski. Babiarz z rzutu wolnego dośrodkował na zamknięcie do Kornela Osyry, golkiper Pasów schował ręce, zaniechując interwencji, a stoper Bruk-Bet zgrał piłkę przed bramkę do Mateusza Kupczaka, który spokojnie umieścił ją w siatce. Ten gol całkowicie obciąża konto Sandomierskiego.

Goście szybko zdołali złapać kontakt bramkowy. W 26. minucie Marcin Budziński uderzył sprzed pola karnego w światło bramki Bruk-Betu, a Dariusz Trela obronił strzał, ale nie zdołał złapać piłki, do której dopadł nadbiegający Erik Jendrisek i wpakował ją do siatki gospodarzy.  Próbujący naprawić swój błąd Trela rzucił się pod nogi Jendriska i w zderzeniu ze Słowakiem doznał wstrząśnienia mózgu, przez co nie mógł kontynuować gry, a jego miejsce między słupkami zajął były kapitan Cracovii, Krzysztof Pilarz.

Nie można powiedzieć, że przerwa w grze wybiła Pasy z rytmu, ponieważ podopieczni Jacka Zielińskiego nie mogli w Niecieczy wejść na właściwe obroty. W ataku pozycyjnym, który jest ich mocną stroną, tym razem się męczyli, a miejsca na szybki atak gospodarze po prostu im nie zostawiali. Grający do bólu konsekwentnie niecieczanie jeszcze przed przerwą wyprowadzili trzeci cios, a swój udział w tym miał obrońca Cracovii, Robert Litauszki. To od straty Węgry zaczęła się zakończona jego samobójczym trafieniem kontra Bruk-Betu. W niedzielę w Niecieczy myli się jednak nie tylko Litauszki i Sandomierski. Poważnych wpadek nie uniknęli też Deleu czy Hubert Wołąkiewicz, ale ich potknięcia nie były brzemienne w skutki.

W przerwie trener Jacek Zieliński sięgnął po będącego już jedną nogą poza Cracovią Bartosza Kapustkę i młody reprezentant Polski rozruszał ofensywę Pasów, ale na świetnie zorganizowanych gospodarzy to było za mało. Najlepszą i w zasadzie jedyną okazję w II połowie krakowianie mieli w 55. minucie, gdy po centrze Mateusza Szczepaniaka piłka trafiła do Budzińskiego, który "główką" ostemplował poprzeczkę bramki Pilarza.

Bruk-Bet cierpliwie bronił dwubramkowej przewagi, a Cracovia nie miała żadnych argumentów, by realnie zagrozić gospodarzom. Wejścia Tomasa Vestenicky'ego i Mateusza Wdowiaka nie wniosły do gry tyle, co pojawienie się na boisku Kapustki, ale w 89. minucie ten drugi został sfaulowany w polu karnym Bruk-Betu przez Stefanika, a "11" pewnym strzałem wykorzystał Damian Dąbrowski, ale na doprowadzenie do remisu Cracovii nie było już stać.

Pierwsze w tym sezonie derby Małopolski obejrzał z trybun stadionu w Niecieczy komplet publiczności, a w sektorze VIP zasiedli uczestnicy Światowych Dni Młodzieży 2016, których organizatorzy ulokowali w Niecieczy.

Maciej Kmita z Niecieczy

Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Cracovia 3:2 (3:1)
1:0 - Gutkovskis 13'
2:0 - Kupczak 21'
2:1 - Jendrisek 26'
3:1 - Litauszki (sam.) 36'
3:2 - Dąbrowski (k.) 89'

Składy:

Bruk-Bet: Dariusz Trela (30' Krzysztof Pilarz) - Patryk Fryc, Kornel Osyra, Artem Putiwcew, Dalibor Pleva - David Guba (58' Samuel Stefánik), Vlastimir Jovanović, Mateusz Kupczak, Vladislavs Gutkovskis, Bartłomiej Babiarz - Wojciech Kędziora (85' Przemysław Szarek).

Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Jakub Wójcicki, Robert Litauszki (78' Mateusz Wdowiak), Hubert Wołąkiewicz, Deleu - Damian Dąbrowski, Miroslav Covilo - Mateusz Szczepaniak, Mateusz Cetnarski (46' Bartosz Kapustka), Erik Jendrisek (74' Tomas Vestenicky) - Marcin Budziński.

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).

Widzów: 4595.

Bruk-Bet Termalica może być "czarnym koniem" sezonu 2016/2017?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×