Furman nie pomógł, Legia nie popłynęła w Płocku

PAP / Marcin Bednarski
PAP / Marcin Bednarski

Legia wygrała pierwszy mecz w tym sezonie, mimo że Wisła Płock prowadziła po dziesięciu minutach 2:0. Kolejne dobre spotkanie rozegrał Dominik Furman, ale zmieniony skład mistrzów Polski i tak okazał się za mocny dla beniaminka.

- Jeżeli będą wyniki, to myślę, że i sponsor będzie chciał być hojny - zapewniał przed sezonem Dominik Furman, który w Płocku chce zostać dłużej niż rok i coś z tym klubem osiągnąć. Piłkarze Wisły pokazują, że faktycznie są w nich spore rezerwy. Na inaugurację ligi pokonali Lechię Gdańsk (2:1). Także z Legią grali bez kompleksów. Początek spotkania i od razu szturm. Pierwszy cios - gol. Po dokładnym podaniu Furmana z rzutu rożnego dla beniaminka trafił Tomislav Bozić. To była druga minuta meczu.

Dla Furmana było to spotkanie szczególne. Już przed starem ligi zapowiadał, że odpowiednio zmotywuje swoich nowych kolegów na starcie z Legią, porozmawia z nimi o słabych stronach drużyny, bo przecież legionistów zna doskonale - w zespole występował do grudnia zeszłego roku. Furman chciał w Legii zostać, ale zdecydowały sprawy niekoniecznie związane z jego formą. W sobotę był podwójnie zmotywowany. Starał się, by każda piłka w środku boiska przechodziła przez niego. Ambitnie wracał za rywalami dopóki nie przechwycił piłki.

Rozpoczęła się 10 minuta i znowu asystował. Celnie dośrodkował na głowę Przemysława Szymiańskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem przy słupku pokonał Arkadiusza Malarza. Można powiedzieć, że były reprezentant Polski wznowił karierę. W tym sezonie zagrał w ekstraklasie trzy razy, strzelił gola i miał 3 asysty.

Po drugiej bramce dla gospodarzy trener Besnik Hasi rzucał butelką z wodą, a dyrektor sportowy Michał Żewłakow robił minę, jakby było mu wstyd za piłkarzy. W Płocku trwało święto, podobne do tego na bulwarach nad Wisłą. W ten weekend trwa bowiem festiwal Audioriver, gdzie króluje muzyka elektroniczna. Gra Legii przez pierwszą część pierwszej połowy przypominała raczej kołysankę.

Ale mistrz Polski, mimo że rozpoczął mecz fatalnie, fałszował, a nie porywał tłum, otrząsnął się. I to jak. Nie tak błyskotliwy jak w pierwszych meczach Thibault Moulin dośrodkował, a walczący o pierwszy skład Aleksandar Prijović pokonał Seweryna Kiełpina strzałem głową. Goście wrzucili trzeci bieg. Od razu widać było różnicę jakości. Przed przerwą Prijović podał do Michała Kucharczyka, a ten w sytuacji sam na sam wyrównał. I to nie był koniec. Po godzinie gry Hasi mógł nieco poluzować krawat w okolicach szyi. Po zamieszaniu w polu karnym i złym zachowaniu Kante, trzecią bramkę dla Legii zdobył Igor Lewczuk.

Goście mieli dużo szczęścia, bo w końcówce meczu oddali inicjatywę Wiśle. W kluczowym momencie świetną formę potwierdził Arkadiusz Malarz. Bramkarz po uderzeniu Siergieja Kriwca lewą nogą kapitalnie odbił piłkę na rzut rożny. I Legia wygrała w lidze pierwszy mecz w tym sezonie. 
Wisła Płock - Legia Warszawa 2:3 (2:2)

1:0 - Tomislav Bozić 2'
2:0 - Przemysław Szymiński 10'
2:1 - Aleksandar Prijović 17'
2:2 - Michał Kucharczyk 41'
2:3 - Igor Lewczuk 58'

Składy:

Wisła:
Seweryn Kiełpin - Patryk Stępiński, Tomislav Bozić, Przemysław Szymiński, Cezary Stefańczyk - Maksymilian Rogalski (65. Siergiej Kriwiec), Dominik Furman, Arkadiusz Reca (87.Mikołaj Lebedyński), Dimitar Iliew, Witalij Hemeha (46. Giorgi Merebaszwili) - Jose Kante.

Legia:
Arkadiusz Malarz - Tomasz Brzyski, Igor Lewczuk, Jakub Rzeźniczak, Łukasz Broź - Thibault Moulin (83. Nemanja Nikolić), Kasper Hamalainen (71. Tomasz Jodłowiec), Michał Kopczyński, Michał Kucharczyk, Jakub Kosecki (68. Steeven Langil) - Aleksandar Prijović.

Żółte kartki: Jakub Kosecki (Legia)

Sędziował:
Tomasz Musiał (Kraków)

Widzów:
9 700

ZOBACZ WIDEO: Niezwykły postęp reprezentacji Polski. "Dwa lata temu nikt by w to nie uwierzył"

Źródło artykułu: