Żadna z drużyn nie próbowała od pierwszych minut agresywnie rzucić się na przeciwnika. Najpierw dłużej przy piłce utrzymywała cię Cracovia, a po niespełna kwadransie do głosu doszedł Górnik i wypracował kilka groźnych sytuacji. W 18. minucie wzdłuż bramki gości zagrał Grzegorz Bonin, interweniujący Grzegorz Sandomierski tylko odbił piłkę, ale nie dobiegł do niej Piotr Grzelczak. Chwilę później po kiksie Piotra Polczaka nie zorientował się w sytuacji Przemysław Pitry i krakowianie zażegnali niebezpieczeństwo.
Zielono-czarni starali się narzucić rywalowi swój styl gry, długo wymieniali podania i rzadko decydowali się na strzały. Zazwyczaj ich akcje Cracovia rozbijała w okolicach pola karnego. Goście odpowiedzieli po stałym fragmencie gry. W 26. minucie z rzutu wolnego dośrodkował Marcin Budziński i niecelnie główkował Mateusz Szczepaniak. Pasy w pierwszej części gry nie oddały żadnego celnego strzału. Górnik zaś najlepszą okazję do objęcia prowadzenia miał w 36. minucie, kiedy po wrzutce z rzutu rożnego prosto w Sandomierskiego uderzył Maciej Szmatiuk.
Mecz toczył się w niemiłosiernym skwarze i... przy sztucznym oświetleniu. Upał dawał się we znaki piłkarzom i w końcówce pierwszej połowy ochłodził ich ulewny deszcz, który utrzymywał się do początku drugiej części gry i doprowadził do przerwania spotkania.
Po niemal dziesięciu minutach zawodnicy wrócili na boisko i obraz gry uległ zmianie. Praktycznie przy każdym zagraniu spod nóg piłkarzy tryskały fontanny wody, co utrudniało konstruowanie akcji. W 55. minucie groźnie uderzył Erik Jendrisek i Sergiusza Prusaka wyręczyła... kałuża - piłka zatrzymała się w wodzie metr przed bramkarzem.
ZOBACZ WIDEO Sławomir Peszko: Twierdza w Gdańsku pozostaje niepokonana (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Na murawie rządził przypadek. Obu drużynom trudno było o precyzyjne zagrania, co pobudziło u sędziego Jarosława Przybyła pokłady wyrozumiałości. W 71. minucie Łukasz Tymiński ostro starł się z Damianem Dąbrowskim i doprowadził do kontuzji rywala. Gracze Pasów domagali się czerwonej kartki dla pomocnika Górnika, a tymczasem arbiter ukarał zawodnika Cracovii, który nie mógł nawet opuścić boiska o własnych siłach. Trener Andrzej Rybarski przeczuwał, że litość sędziego może wkrótce się skończyć i od razu zdjął Tymińskiego.
Górnik ambitnie dążył do pierwszego w sezonie zwycięstwa i w 81. minucie był bliski zdobycia gola. Po wrzutce Leandro Sandomierski wybił piłkę pod nogi Krzysztofa Danielewicza, a ten strzelił obok słupka. W końcówce kolejne opady deszczu skutecznie storpedowały próby kombinacyjnej gry. Pomimo ataków gospodarzy i kontr Pasów wynik nie uległ zmianie.
Górnik Łęczna - Cracovia 0:0
Składy:
Górnik: Sergiusz Prusak - Łukasz Bogusławski, Radosław Pruchnik, Maciej Szmatiuk, Leandro, Grzegorz Bonin, Łukasz Tymiński (72' Krzysztof Danielewicz), Szymon Drewniak, Dragomir Vukobratović, Piotr Grzelczak (80' Grzegorz Piesio), Przemysław Pitry (68' Bartosz Śpiączka).
Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Jakub Wójcicki, Piotr Polczak, Hubert Wołąkiewicz, Deleu, Mateusz Szczepaniak, Damian Dąbrowski (74' Mateusz Cetnarski), Miroslav Covilo, Marcin Budziński, Mateusz Wdowiak (64' Tomas Vestenicky), Erik Jendrisek.
Żółte kartki: Danielewicz, Tymiński (Górnik) oraz Covilo, Dąbrowski, Wołąkiewicz (Cracovia).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 4015.
Paweł Patyra z Lublina
[event_poll=63566]