Krwawy początek sezonu w Mielcu. Kapitan Sandecji ucierpiał

Czerwona kartka, rozcięty łuk brwiowy - mecz Stali Mielec z Sandecją Nowy Sącz obfitował w sporo walki, również tej wręcz. Przekonał się o tym boleśnie obrońca Dawid Szufryn.

Kapitan Sandecji musiał kończyć mecz z opatrunkiem, bo został uderzony łokciem przez Sebastiana Łętochę. Napastnik Stali w 62. minucie ujrzał za to zagranie czerwoną kartkę. - Mieliśmy starcie jeden na jeden. Wyłuskałem mu piłkę i wyszedłem przed niego. On obracał się i uderzył mnie łokciem - pewnie niechcący, bo znamy się i nie sądzę, żeby zrobił to złośliwie - uważa Dawid Szufryn. - Od razu zalałem się krwią - dodaje. Zawodnik biało-czarnych po meczu pojechał do szpitala, żeby założyć szwy na łuku brwiowym.

Piłkarze z Nowego Sącza nie ukrywali, że bezbramkowy remis ze Stalą Mielec przyniósł uczucie niedosytu. - Szczególnie biorąc pod uwagę tę czerwoną kartkę. Gra w przewadze nas trochę uśpiła, powinniśmy atakować pewniej, napędzać te akcje. Nie robiliśmy tego, co mieliśmy robić - analizował Szufryn. - Spoczęliśmy na laurach i ta nasza gra siadła, tempo rozgrywania akcji było słabe. Przy równej liczbie zawodników prezentowaliśmy się lepiej - uzupełnił.

Kapitan Sandecji Nowy Sącz zauważył też solidną grę obrońców Stali Mielec. - Dobrze się bronili, mają szczelną defensywę i są zgrani. Występują już w tym składzie dłuższy czas. Całą drugą ligę opędzlowali i teraz też ciężko było się przebić. Oddawaliśmy mało strzałów z dystansu i brakowało nam też akcji oskrzydlających. Jest jeden punkt wywalczony na wyjeździe i musimy go uszanować - zakończył Dawid Szufryn.

ZOBACZ WIDEO Rafał Grzelak: Gra z kontry to była konieczność (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)