Właściciel Legii: Musimy pomóc szczęściu

- Trudno, żebym nie był zadowolony, ale musimy bardzo uważać, żeby nie zlekceważyć przeciwnika - mówi Dariusz Mioduski, właściciel warszawskiej Legii.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Piotr Kucza/Newspixpl / Piotr Kucza/Newspix.pl

- O ile się orientuję, Irlandczycy też uważają, że mogli trafić gorzej. Ale oczywiście trudno, żebym nie był zadowolony - przyznaje Dariusz Mioduski.

- Mówiłem, że w ciągu 3-5 lat dostaniemy naszą szansę na awans do Ligi Mistrzów i właśnie ją dostaliśmy. Mieliśmy szczęście, ale szczęściu trzeba pomóc - zaznacza właściciel Legii Warszawa.

Wylosowanie Dundalk FC  zostało w Polsce przyjęte z wielkim entuzjazmem. Ale trzeba pamiętać, że Irlandczycy w poprzedniej rundzie wyeliminowali białoruski BATE Borysów. W rewanżu, w Dublinie, pokonali rywali 3:0.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 43. Tomasz Majewski: niektóre części mojego ciała są zużyte jak u 60-latka [3/3] (źródło TVP)
- Na pewno nie możemy ich zlekceważyć. BATE Borysów już to zrobiło. To są Irlandczycy. Ambicja, wola walki to są ich wielkie atuty. Oczywiście na papierze nie są mocni, może nazwiska ich nie są znane, ale ich zespoły zawsze są lepsze niż suma umiejętności poszczególnych graczy - dodaje.

Sam awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów przyniesie Legii 12 milionów euro.

- Nie zastanawiamy się nad tym, bo jeszcze nie awansowaliśmy. Na pewno jest wiele takich przedsięwzięć, gdzie te pieniądze by nam pomogły. Budujemy akademię, jest sprawa terenów wokół stadionu. Wiele rzeczy - wylicza.

Legia pozyskała nowych zawodników. W dwumeczu z Dundalk FC wystąpi jednak tylko Vadis Odjidja-Ofoe. Maciej Dąbrowski w tej fazie nie może zagrać, ale w kolejnej już tak.

- O blok defensywny się nie martwimy. Jest solidny. Na pewno Michał Pazdan nie odejdzie od nas przed drugim meczem z Irlandczykami - zapewnia biznesmen.

- Martwi mnie tylko to, że mamy mało czasu na zgranie naszej linii ofensywnej, wkomponowaniu nowych piłkarzy w skład - mówi.

Liczy zwłaszcza na Odjidję-Ofoe, pozyskanego z Norwich. Kwota za tego piłkarza nie została ujawniona, ale to prawdopodobnie najwyższy transfer do polskiej Ekstraklasy w historii.

- To zawodnik, który przeszedł do Anglii za 5 milionów euro. Ale miał różne problemy z kontuzją, potem osobiste i nie grał tyle ile by chciał. Ale na pewno jest to piłkarz, który powinien być gwiazdą w naszej lidze - mówi Mioduski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×