Michał Gałęzewski: Co sądzisz o prezentacji drużyny, która miała miejsce w klubie Miasto Aniołów?
Paweł Pęczak: Trudno mi powiedzieć, trzeba spytać kibiców czy się im podobało, czy nie. Zbyt wielu ich jednak chyba nie przyszło. Może po prostu nie wszyscy o tym wiedzieli, bo było to zbyt późno nagłośnione? Atmosfera była luźna, każdy kibic mógł do nas podejść i porozmawiać na różne tematy, więc chyba fajnie wszystko wyszło, bo to była fajna inicjatywa.
Już w sobotę ważny mecz ze Śląskiem...
- Dwa pierwsze mecze są nie tyle co ważne, a mega ważne. Gramy przed własną publicznością i naprawdę trzeba wspiąć się na wyżyny. Byłbym szczęśliwy, gdybyśmy uzyskali w nich komplet punktów i będziemy do tego dążyć. Zobaczymy jednak jak wszystko wyjdzie w praniu.
Będzie to pierwszy mecz po przerwie zimowej...
- Jest to pierwszy mecz po przerwie, a pierwsze mecze zawsze są dziwne, bo nie wiadomo kto jest w jakiej formie. Może to być mecz walki i wygra ta drużyna, która wykona lepiej założenia taktyczne.
Jak musicie grać, aby wygrać ze Śląskiem?
- Jest to groźna drużyna, mająca wyższe miejsce w tabeli niż my i gra im się o wiele łatwiej, gdyż utrzymanie mają zapewnione. My mamy nóż na gardle i musimy być stroną która pokaże, że bardziej jej zależy. Wierzę, że tak będzie i że będzie widać naszą walkę na boisku.
Nie mogłeś grać jesienią i ten mecz jest dla ciebie bardzo ważny.
- Nie mogę się doczekać soboty, bo miałem pół roku rozbratu z piłką. Chciałbym wyjść na boisko, jeżeli jednak trener Zieliński nie będzie mnie tam widział, to nie będę miał do niego żadnego żalu. Jeśli wyjdę, to będę zapierniczał tak jak zawsze - na 120 procent.
A jesteś gotowy do grania na 120 procent?
- Myślę, że tak. Sparingi pokazały, że wytrzymywałem mecze w pełnym wymiarze czasowym i jestem o to spokojny.
Macie problemy z trenowaniem na własnym stadionie. Czy to nie wpłynie na was źle?
- Jest to problem, ale generalnie podobny mają wszystkie drużyny w kraju. Nie okłamujmy się - zaplecze naszych krajowych boisk nie jest dobre. Trenujemy głównie na sztucznej murawie i trzy razy w tygodniu możemy wejść na płytę z zieloną trawą. Jest to utrudnienie, ale trzeba zakasać rękawy i o tym nie myśleć.
Jak oceniasz zgrupowanie w Turcji?
- Było bardzo fajnie, bo graliśmy i mogliśmy trenować na zielonych boiskach. Jest to świetna sprawa i szkoda, że po przyjeździe do Gdańska znów musieliśmy trenować na sztucznej murawie, co źle działało na nasze mięśnie. Nie ma jednak co narzekać - każdy z nas myśli o sobocie i każdy zdaje sobie sprawę jak ważny jest to dla nas mecz. Zarówno ja, jak i cała reszta drużyny staniemy na wyżyny naszych umiejętności i postaramy się wygrać.
Czy nowi zawodnicy będą poważnym wzmocnieniem?
- Myślę, że tak. Jeżeli obrona będzie grać tak, jak trenowaliśmy to powinno być bardzo dobrze. Nieźle to wyglądało w Turcji i miejmy nadzieje, że tak samo będzie w lidze. Podchodzę do tego z pełnym optymizmem choć wiadomo, że liga to całkiem inny poziom.
Kto z tych nowych zawodników najbardziej zaskoczył ciebie na plus?
- Każdy z nich wniesie coś do drużyny i jestem tego pewien. Każdy ma inne predyspozycje, inne zadania na boisku i dlatego nie można nikogo wyróżniać. Sparingi pokazały, że będą to wzmocnienia.
Czy odejścia Trałki i Kosznika nie wpłyną na was negatywnie?
- Nie, wręcz przeciwnie. To szansa dla innych chłopaków na wskoczenie do składu i pokazanie się z jak najlepszej strony, aby wypłynąć na szerokie wody. Liga jednak wszystko zweryfikuje.
W Młodej Ekstraklasie wyróżnił się Damian Szuprytowski i dołączył już do pierwszego składu. Jak byś ocenił tego młodego zawodnika?
- Mówiąc szczerze oceniam go w samych superlatywach. Jest to naprawdę fajny chłopak i na boisku i poza nim. Wciąż pracuje nad taktyką, bo to dla niego duży przeskok. Ważne jest to, że się nie boi. Jego atutem jest gra 1 na 1, jest szybki, przebojowy i potrafi grać dobrze zarówno lewą, jak i prawą nogą. Jak będzie nadal tak pracował, to będą z niego ludzie.