Serge Gnabry jako nieprzeciętny talent w 2011 roku zamienił VfB Stuttgart na Arsenal. Grał w zespołach młodzieżowych i zaczął pukać do pierwszej drużyny, ale Arsene Wenger nie stawiał na niego zbyt chętnie. Skrzydłowy doczekał się 18 występów, a w 2015 roku wypożyczono go do West Bromwich Albion.
Również w WBA Gnabry nie przebił się do pierwszego składu, po czym wrócił do Kanonierów i trafił do drugiej drużyny. Horstowi Hrubeschowi nie przeszkodziło to w powołaniu 21-latka do kadry na igrzyska i uczynieniu z niego lidera drużyny narodowej. Gnabry za zaufanie odpłacił już trzema golami w meczach z Meksykiem (2:2) i Korea Południową (3:3).
- Denerwuje mnie to, że w jego klubie nigdy do końca mu nie zaufano. Widać, iż może być świetnym piłkarzem i grać na bardzo wysokim poziomie, ale musi dostać prawdziwą szansę - narzeka na sztab szkoleniowy Arsenalu Hrubesch.
Wiele wskazuje na to, że Gnabry jeszcze tego lata rozstanie się z Kanonierami, przy czym w grę wchodzi zarówno transfer definitywny, jak i wypożyczenie. Po skrzydłowego zgłaszają się Hertha Berlin oraz Eintracht Frankfurt, które mogą zapewnić mu regularne występy w Bundeslidze.
Gnabry na razie koncentruje się na występach w niemieckiej kadrze w Rio de Janeiro. Nasi zachodni sąsiedzi muszą w środę pokonać Fidżi różnicą co najmniej pięciu goli, by na pewno awansować do ćwierćfinału. Dla młodego zawodnika Arsenalu to kolejna okazja do poprawienia statystyk strzeleckich.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Hedwig: Liczyłem na lepszy rezultat (źródło TVP)
{"id":"","title":""}