Biało-Czarni ulegli Śląskowi Wrocław 1:2, ale dopiero po dogrywce. Przegrali, ale nie muszą się wstydzić swojej postawy. - Wiedzieliśmy z kim przyjdzie nam się zmierzyć i od początku staraliśmy się być mocno skoncentrowani i dobrze zorganizowani. Fragmentami wyglądało to fajnie, na pewno zespołowi nie zabrakło ambicji i woli walki - analizował Radosław Mroczkowski, który zwrócił też uwagę na warunki pogodowe.
- Padający deszcz spowodował, że było trochę przypadku, pojawiały się niebezpieczne sytuacje na boisku. Swoje zrobiły też emocje, wyrównaliśmy w końcówce - dodał.
Drużyna Sandecji mogła czuć niedosyt, bo przy odrobinie szczęścia mogła pokusić się o niespodziankę. Zdecydowały własne błędy. Przy golu na 0:1 Michal Piter-Bucko nie upilnował Bence Mervo. Alvarinho przed perfekcyjnym strzałem na 2:1 bez problemu mijał graczy z Nowego Sącza.
- Wiem jaki był zalążek akcji, w których straciliśmy bramki. Musimy to na spokojnie zobaczyć i przeanalizować. Nie mam pretensji do zespołu. Graliśmy ambitnie i konsekwentnie, a błędy które popełniliśmy było złożone, nie indywidualne - stwierdził trener biało-czarnych.
Sądeczanie mają już z głowy Puchar Polski i mogą skupić się na I-lidze. Tutaj po 2 meczach mają 2 punkty za remisy ze Stalą Mielec i GKS-em Tychy. Na sobotę zaplanowany jest wyjazdowy mecz z Pogonią Siedlce. - Idziemy dalej. Chciałbym, żeby trochę tej gry i organizacji przenieść na ligę. Wielu zawodników musi jeszcze rozegrać kilka spotkań, by zaczęło to lepiej funkcjonować. Trzeba nam cierpliwości i spokoju - zakończył Radosław Mroczkowski.
ZOBACZ WIDEO Smutny Radosław Kawęcki: Może to przez jedzenie? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}