Leicester City z formą daleko w lesie

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Michael Regan
Getty Images / Michael Regan
zdjęcie autora artykułu

"Jesteś mistrzem Anglii, to graj jak mistrz Anglii" - ta sentencja nie dotyczy Leicester City. Oczywiście mówimy o ledwie dwóch meczach, za szybko na konkretne tezy, chociaż ogromny znak zapytania należy już postawić na ekipie Claudio Ranieriego.

W tym artykule dowiesz się o:

Leicester City było do bólu regularne w poprzednim sezonie. Na palcach jednej ręki można było wskazać wpadki Lisów. Zdarzały się słabe mecze, ale niemal zawsze Leicester wychodziło z nich obronną ręką. Albo fantastyczną akcję przeprowadzał Riyad Mahrez, albo lis pola karnego Jamie Vardy znajdował drogę do bramki.

O ile porażkę z Manchesterem United o Tarczę Wspólnoty można wytłumaczyć, powiedzieć, że tak miało być i wygrała drużyna lepsza - tak wynik spotkania z Hull City jest już trudny do przełknięcia dla fanów Leicester. Może nawet nie sam rezultat, ale styl, jaki zaprezentował mistrz Anglii. To właśnie korona może najbardziej ciążyć ekipie Ranieriego.

Hull City to beniaminek, który stracił menedżera w trakcie przygotowań. To drużyna, która nie zrealizowała ani jednego (!) transferu przed sezonem. Tymczasowy trener Mike Phelan nie dokonał w meczu z Lisami ani jednej zmiany. Nie dlatego, że jego zespół grał tak dobrze, świetnie wyglądał kondycyjnie, ale dlatego, że na ławce miał cały kwiat miejscowej akademii.

Leicester City miotało się po boisku na KC Stadium. Rwane akcje, brak większej logiki w rozgrywaniu piłki, aż w końcu nieskuteczność Jamiego Vardy'ego. Gdyby Anglik nie miał takiej pozycji w zespole, to już w przerwie powinien brać prysznic i się przebierać.

ZOBACZ WIDEO "Policja traktuje nas jak zwierzęta, bo jesteśmy czarni" (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Aż dziw bierze, jak w dwóch pierwszych spotkaniach mylił się Wes Morgan. Ten obrońca był jednym z najlepszych w poprzednim sezonie, a teraz popełnił tyle błędów, co wcześniej przez kilka miesięcy. Z Manchesterem United dał "Ibrze" zdobyć zwycięskiego gola, a z Hull był cieniem samego siebie. Zagrał i tak lepiej od swojego partnera z defensywy - Luisa Hernandeza, który marnie przywitał się z Premier League. Hiszpan wygrał rywalizację z Marcinem Wasilewskim, ale z pewnością nie jest to wzmocnienie na miarę mistrza Anglii.

Cały obraz Leicester City daje dość ponurą perspektywę. Wpadki zdarzają się, ale może Ranieri miał rację, mówiąc, że najpierw celuje w 40 punktów w sezonie, które dadzą utrzymanie? Włoch oczywiście przesadził, tak jak zdejmował presję ze swoich graczy, gdy zdobywali mistrzostwo.

Ciekawe, jak w tym wszystkim odnajdzie się Bartosz Kapustka. Polak jest w zespole od niecałych dwóch tygodni, a słabe wyniki i kiepska dyspozycja innych graczy tylko mogą mu pomóc w szybszym debiucie. Na razie 19-latek musi przeskoczyć największą barierę - intensywności.

Źródło artykułu: