- To mógł być najlepszy moment w moim życiu, ale okazał się najgorszy - wspomina w wywiadzie dla "The Guardian" Nani, dzisiaj zawodnik Valencii.
- Po podpisaniu takiej umowy myślisz, że wszyscy ludzie będą za tobą i będą chcieli ci pomóc, a tymczasem widzisz coś zupełnie przeciwnego. Potem przychodzi stres. Byłem w dołku, a do tego doszły jeszcze urazy. To były złe chwile. To było coś, co mnie bardzo dołowało, byłem bardzo rozczarowany - dodał.
Portugalczyk trafił do Manchesteru United w 2007 roku ze Sportingu Lizbona i miał razem z Cristiano Ronaldo szaleć na skrzydłach. Jednak Nani nie okazał się takim wzmocnieniem, jak jego starszy kolega. Często grał w kratkę i rozczarowywał swoimi występami.
Po przyjściu Louisa van Gaala Nani nie miał co liczyć na regularną grę w barwach Czerwonych Diabłów.
- Van Gaal powiedział mi, że jeśli chcę zostać, to dobrze, ale nie będę jego pierwszą opcją, a możliwe, że nawet nie drugą. Powiedziałem: "Nie. Byłem tyle lat ważną częścią tego klubu, więc myślę, że to czas podjąć decyzję." Chciałem grać w każdym meczu w podstawowym składzie - podsumował Nani.
W tym roku wraz z reprezentacją Portugalii zdobył mistrzostwo Europy.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Musimy zachować koncentrację na rewanż