Piłkarze Arki w Warszawie jak u siebie

Dla skoncentrowanych na walce o Ligę Mistrzów legionistów, mecz z Arką jest tylko kolejnym ligowym spotkaniem. Ale dla kilku zawodników gości to podróż sentymentalna i chęć udowodnienia swojej klasy.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
PAP / Adam Warżawa

Trener Legii, Besnik Hasi powtarza, że on chce wygrać każdy mecz. Ale ostatnie spotkania ligowe pokazały, że dla zawodników Legii Warszawa liczy się przede wszystkim walka o Ligę Mistrzów, co jest wielką szansą dla jej ligowych przeciwników. To widać w tabeli Lotto Ekstraklasy. Legia zajmuje dopiero 10. miejsce, ale też każdy jej kolejny rywal musi liczyć się z tym, że za chwilę ten "okres przejściowy" się skończy.

Takie mecze to też szansa na udowodnienie swojej wartości dla zawodników, którzy w Warszawie kiedyś byli. Takich jak Mateusz Szwoch.

Do Legii przychodził jako największa gwiazda 1. ligi. Przez dwa sezony w tych rozgrywkach strzelił dla Arki Gdynia dziewięć bramek i dorzucił do tego 18 asyst. To musiało dać do myślenia szefom największych klubów w kraju. Legia oczywiście zazwyczaj ma pierwszeństwo, dlatego zawodnik spróbował swoich sił w Warszawie. Ale odbił się od ściany.

ZOBACZ WIDEO Rzut młotem: brąz Nowickiego, medalowy rzut Polaka Rzut młotem: brąz Nowickiego, medalowy rzut Polaka

"Gdy przyszedłem do Legii, Szwoch był po operacji serca. Trenował z nami, dostał szansę gry w rezerwach i złapał kontuzję kolana. Jak on może grać? Co najwyżej na skrzypcach".

Słowa wypowiedziane przez Stanisława Czerczesowa mogły pomocnika zaboleć, ale patrząc realistycznie, rosyjski trener zajmujący się wynikami, nie mógł kierować się sentymentami. Co nie znaczy, że takich nie było.

Sam zawodnik ze Starogardu Gdańskiego mówi, że ma ogromny sentyment do klubu ze stolicy. W Warszawie podczas rutynowych badań zdiagnozowano u niego arytmię serca a potem, jak mówi, "uratowano mu życie".

W tym sezonie fachowcy zwracają uwagę na dobrą grę piłkarza. W pięciu spotkaniach zaliczył trzy asysty, co od razu zwróciło uwagę mediów. Warto dodać, że wszystkie decydujące zagrania miały miejsce w meczu z Ruchem Chorzów.

Dla kilku piłkarzy Arki ten mecz jest szczególny. Bramkarz Konrad Jałocha, podobnie jak Szwoch, jest wypożyczony z Legii. W tym sezonie w trzech z pięciu meczów ligowych zachowywał czyste konto. Pokazał, że jest gotowy do gry na wysokim poziomie. 25-latek nigdy tak naprawdę swojej szansy nie dostał. Mierzący dwa metry wzrostu zawodnik w barwach Legii zagrał cztery razy w lidze i nie puścił bramki (za to puścił trzy w przegranym superpucharze z Zawiszą), ale nie przekonał szefów klubu. Zawsze był ktoś lepszy.

Ale Jałocha do Legii nie może mieć pretensji. I nie ma. Trafił tu jako 16-latek. Wcześniej grał w klubach z Puznówki i Miętnego, niewielkich miejscowości położonych kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy, w stronę Siedlec, postrzeganych w stolicy już jako "wschód Polski".

Do Legii zgłosił się na testy jako 16-latek i swoją szansę dostał. W meczu przy Łazienkowskiej może udowodnić, że zasłużył na więcej.

Kolejnym zawodnikiem Arki, dla którego adres "Łazienkowska 3" długo był podstawowym skojarzeniem, jest Dariusz Zjawiński. Pochodzi z Pruszkowa, jednego z "legijnych bastionów". A więc wiadomo, co musiało być jego marzeniem. Do Legii trafił jako 15-latek z Ożarowianki. Nie dostał wielu szans. Ale kilka razy na boisku się pojawił. Bez powodzenia. Świat futbolu skreślił go dość szybko. W 2007 roku, jako zaledwie 21-latek, wyniósł się do Świtu Nowy Dwór, dla którego już w pierwszym sezonie strzelił 14 goli. W tym czasie w Nowym Dworze zaczął straszyć duet Kucharczyk - Zjawiński. Obaj strzelali jak na zawołanie, ale dalej wypłynął ten pierwszy, Michał Kucharczyk, zawodnik o charakterystyce konia wyścigowego, trafił do warszawskiej Legii, i został jednym z jej najważniejszych piłkarzy na lata. Wiecznie niedoceniany, wiecznie szamoczący się gdzieś między miłością a nienawiścią kibiców. I Zjawiński, który został przez dużą piłkę odtrącony. Ale wrócił. Najpierw do Cracovii, żeby zostać rezerwowym, teraz do Arki, gdzie w końcu dostał poważniejszą szansę. Na razie nie zawodzi. Strzelił dwie istotne bramki, z Wisłą i z Ruchem Chorzów.

Legia Warszawa - Arka Gdynia / sobota 20.08.2016, godzina 20.30

Przewidywalne składy:

Legia: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Igor Lewczuk, Maciej Dąbrowski, Adam Hlousek - Michał Kopczyński, Vadis Odjidja-Ofoe - Michał Aleksandrow, Kasper Hamalainen, Michał Kucharczyk - Aleksandar Prijović.

Arka: Konrad Jałocha - Tadeusz Socha, Dawid Sołdecki, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak - Antoni Łukasiewicz, Yannick Kakoko - Marcus Vinicius, Mateusz Szwoch, Miroslav Bożok - Dariusz Zjawiński.

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Musimy zachować koncentrację na rewanż
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×