Po odejściu Matusa Putnocky'ego do Lecha Poznań numerem jeden w bramce Ruchu Chorzów został Wojciech Skaba , ale po meczu 3. kolejki z Arką Gdynia (0:3) trener Waldemar Fornalik zdecydował się na zmianę między słupkami i doświadczonego Skabę zastąpił Kamil Lech.
Występ w spotkaniu 4. serii z Wisłą Płock (2:2) był debiutem w Lotto Ekstraklasie i 22-latek popełnił dwa błędy, które kosztowały Ruch stratę goli. Najpierw źle obliczył tor lotu dośrodkowanej z prawego skrzydła piłki i Jose Kante mógł skierować futbolówkę do pustej bramki, a potem przed polem karnym interweniował tak niefortunnie, że nabił Giorgiego Merebaszwiliego piłką i ta wpadła do siatki.
W kolejnym meczu z Wisłą Kraków (1:2) spisał się już bez zarzutu, a w pojedynku z Cracovią długo był niepokonany, broniąc w sytuacjach, w których nikt nie winiłby go za kapitulację. W 85. minucie jednak popełnił ten sam błąd co w Płocku, mijając się z piłką dośrodkowaną przez Mateusza Wdowiaka , dzięki czemu Miroslav Covilo spokojnie wpakował ją do bramki.
- Nie mam do niego pretensji. Kamil rozegrał trzeci mecz w ekstraklasie i z każdym spotkaniem będzie rósł, będzie nabierał pewności siebie. To bramkarz o dużych umiejętnościach, ale to taka pozycja, że trzeba rozegrać wiele meczów, by nabrać tej pewności siebie - broni swojego podopiecznego trener Fornalik.
[color=#000000]ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje w studiu TVP. "Co to było?!" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/color]