Jacek Kiełb nie czuje się bohaterem Korony. "To nie jest sport indywidualny"

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

Korona pokonała na zakończenie 6. kolejki Lotto Ekstraklasy krakowską Wisłę po akcji w 93. minucie. Gola na wagę trzech punktów zdobył powoli wracający do formy Jacek Kiełb, który jednak zachował chłodną głowę w rozmowie z dziennikarzami.

Na pytanie, czy można nazywać go bohaterem Korony, odpowiedział błyskawicznie. - Absolutnie nie. Cała drużyna na to zasłużyła. To jest obraza dla drużyny, gdy wyróżnia się jedną osobę. To nie jest sport indywidualny, cały zespół na to zapracował - mówił.

Gospodarze już wcześniej mieli swoje okazje, ale to "Rybie" udało się znaleźć drogę do bramki. - Nieważne kto strzeli, ważne, że wygrywamy. Tak się teraz zdarzyło, że to ja zdobyłem gola, następnym razem może zrobić to ktoś inny.

Dla kibiców i piłkarzy kieleckiego klubu wygrana z Wisłą ma wyjątkowe znacznie. Wielka radość na trybunach i w szatni nie powinna więc nikogo dziwić. Trwała ona jednak krótko, bowiem już za kilka dni zespół Tomasza Wilmana czeka wizyta w Płocku. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, ale zaraz mamy kolejny mecz, przygotowania i mam nadzieję kolejną Wisłę do pokonania - komentował Jacek Kiełb.

Mimo końcowego sukcesu trzeba pamiętać o tym, jak trudne było to spotkanie dla ekipy z Kolporter Areny. - Było bardzo ciężko. Wisła bardzo nas przycisnęła w drugiej połowie, ale to dało szansę. Bardzo dobra kontra z naszej strony, Palanca ładnie wyprowadził prawą stroną do Możdżenia, który mnie dojrzał i miałem bardzo dużo czasu. Jakbym tego nie strzelił to siedziałbym ze spuszczoną głową.

ZOBACZ WIDEO Koszulka Ronaldo i wielkie trofea. Zobacz muzeum reprezentacji Brazylii! (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: