Mateusz Szwoch trafił do Arki Gdynia przed rundą wiosenną. Działacze żółto-niebieskich dokonali kilku ciekawych transferów i postawili wszystko na jedną kartę, by zawalczyć o awans do Lotto Ekstraklasy. W tym celu miał pomóc właśnie 23-letni pomocnik, który przez 1,5 roku reprezentował barwy Legii Warszawa.
Szwoch wielkiej kariery w stolicy jednak nie zrobił, ale warto wspomnieć o tym, że miał ogromne problemy ze zdrowiem. Wykryto u niego nieprawidłowości w pracy serca i było realne zagrożenie, że zawodnik już na boisku się nie pojawi. Piłkarz przeszedł jednak w Zabrzu zabieg ablacji. W sierpniu zeszłego roku wrócił do treningów, z kolei w listopadzie mógł już normalnie grać.
- Mam ogromny szacunek do władz Legii. Będę im wdzięczny do końca życia. Klub pomógł mi uporać się z problemami zdrowotnymi. Dość łagodnie przebrnąłem przez całą sprawę. Śmiało mogę powiedzieć, że w Warszawie uratowano tam moje życie - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.
Był z Legią na obozie na Malcie, ale nie zyskał w oczach Stanisława Czerczesowa. Rosyjski trener stwierdził wówczas, że Szwoch u niego co najwyżej... mógłby zagrać na skrzypcach.
ZOBACZ WIDEO "Legia Mistrzów. Spotkanie po latach:". IFK Goeteborg - Legia (odc. 2) (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Na jego pozycji była spora konkurencja i uznano, że najlepszym pomysłem będzie wypożyczenie do Arki, by zawodnik mógł dalej się rozwijać.
W Gdyni odżył. Wypożyczenie z Legii do Arki okazało się strzałem w dziesiątkę. Zawodnik wrócił do wielkiej formy, z kolei żółto-niebiescy awansowali do piłkarskiej elity. Szwoch po zakończeniu ostatniego meczu podkreślał, że chce zostać w Gdyni i grać regularnie w Ekstraklasie. Tak też się stało.
Pierwsze mecze po powrocie do Ekstraklasy są dla Szwocha znakomite. Potwierdzeniem jego nieprzeciętnych umiejętności było spotkanie z Ruchem Chorzów, w którym zanotował trzy asysty.
W 6. kolejce Arka mierzyła się na wyjeździe z Legią. Szwochowi zależało na dobrym występie przy Łazienkowskiej 3, by przypomnieć się władzom stołecznego klubu.
Gracz od pierwszej minuty był aktywny. Z dużą gracją poruszał się po boisku. To on wywalczył rzut wolny, po którym Arka zdobyła pierwszego gola. Szwoch dobrze współpracował z kolegami. Zwłaszcza jego akcje z Marcusem Viniciusiem da Silvą mogły się podobać.
- Wiadomo, że przyjazd do Warszawy był dodatkową mobilizacją. Emocji było troszkę więcej, ale starałem się zachować zimną głową. Nie miałem problemów z koncentracją - przyznał pomocnik po zakończeniu meczu.
Nie da się ukryć, że takiej "dziesiątki" brakuje Legii. Co prawda umowa wypożyczenia z Arką obowiązuje jeszcze przez rok, ale władze stołecznego klubu mogą po zawodnika sięgnąć w każdym momencie okienka transferowego.