Choć Juventus Turyn wciąż poszukuje wzmocnień w środku pola, w celu zapełnienia luki po oddaniu za rekordową kwotę 105 mln euro do Manchesteru United Paula Pogby, brak kolejnych transferów trenerowi Starej Damy snu z powiek spędzać nie powinien. Środkiem boiska zawładnął bowiem Sami Khedira, który do stolicy Piemontu trafił jeszcze rok temu. W pierwszym sezonie w Juve szykowany na następcę Andrei Pirlo i Arturo Vidala Niemiec zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Nie mógł przez to pokazać pełni swoich możliwości.
Nowy sezon 29-latek zaczął jednak w imponującym stylu. W pierwszym meczu ligowym Juventusu otworzył wynik, pokonując w 37. minucie bramkarza ACF Fiorentina (ostatecznie obrońca tytułu wygrał 2:1, a decydującego gola zdobył Gonzalo Higuain). Bezwzględnym bohaterem Khedira został jednak tydzień później, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo 1:0 z Lazio Rzym. W obu przypadkach doświadczony pomocnik popisał się zresztą świetnym instynktem strzeleckim.
Start rozgrywek we Włoszech pokazał jak ważny w tym sezonie dla obrońcy tytułu może być były piłkarz Realu Madryt, zwłaszcza że turyńczycy marzą o podboju Europy i zdetronizowaniu Królewskich w Lidze Mistrzów. Ze zdrowym Niemcem w składzie powinno być odrobinę łatwiej. - Zawsze przyjemnie jest zdobyć bramkę, dlatego bardzo cieszę się z kolejnego gola. Najważniejsze jednak, żeby dopisywało zdrowie i forma - podkreślił po zwycięstwie z rzymianami Khedira, cytowany przez juventus.com.
Ze znaczenia urodzonego w Stuttgarcie pomocnika zdaje sobie sprawę szkoleniowiec Juventusu. - Khedira to nietuzinkowy piłkarz, który nawet gdy nie jest w najwyższej formie, potrafi mieć istotny wpływ na wydarzenia na boisku - przyznał Massimiliano Allegri na łamach oficjalnej strony internetowej aktualnego mistrza Włoch.
Choć Juventus usilnie dąży do zastąpienia Pogby jego rodakiem (z klubem łączeni są Blaise Matuidi i Steven N'Zonzi) to może się okazać, że zbawieniem dla klubu będzie już trochę zapomniany Niemiec. Khedira pokazuje w ostatnich tygodniach, że jeżeli ktoś już go skreślił, to uczynił to zdecydowanie za wcześnie.
ZOBACZ WIDEO Besnik Hasi: z drużyny zeszła już presja
{"id":"","title":""}