Łukasz Teodorczyk: Milik i "Lewy" nie do ruszenia

Newspix / Na zdjęciu: Łukasz Teodorczyk w barwach Anderlechtu
Newspix / Na zdjęciu: Łukasz Teodorczyk w barwach Anderlechtu

W Dynamie Kijów nie dostawałem wielu szans, dlatego też nie pojechałem na Euro 2016. Teraz gram swobodnie - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Łukasz Teodorczyk. Napastnik, który na wypożyczeniu w Anderlechcie strzela gole w niemal każdym meczu.

WP SportoweFakty: Zaskakuje pan sam siebie?

Łukasz Teodorczyk: Dlaczego?

Zagrał pan dla Anderlechtu sześć razy, strzelił pięć goli.

- Dostałem szansę. W końcu mogę się zaprezentować w dłuższym wymiarze czasowym niż w Dynamie Kijów. Czuję zaufanie trenera Rene Weilera. Gram co trzy dni, prawie zawsze od początku. Mogę pokazać, co potrafię. Dobrze się czuję, przepracowałem okres przygotowawczy.

Co pan zmienił, że forma jest lepsza?

- W Dynamie też nie wyglądała najgorzej. Na tyle co grałem, to mój dorobek strzelecki nie jest zły (53 mecze, 21 goli - red.). W Kijowie były częste rotacje, grałem w kratkę. Czułem, że nie mam zaufania szkoleniowca i że wchodząc na boisko muszę zdobyć trzy bramki, bo inaczej w następnym meczu nie wystąpię.

ZOBACZ WIDEO Adam Nawałka: Apetyty rosną w miarę jedzenia (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Kiedy stwierdził pan: odchodzę z Dynama?

- Po ostatnim sezonie postanowiłem, że czas na zmiany, że muszę grać i pora wybrać nową drużynę. Zgłosił się Anderlecht, miałem inne możliwości transferowe, ale nie zastanawiałem się nad ofertą Belgów.

Odczuł pan podczas negocjacji, że w Brukseli będzie grał regularnie?

- Anderlecht był zdeterminowany, by mnie sprowadzić. Podobało mi się to. Czułem, że im na mnie zależy. To miało duży wpływ.

Dynamo to był błąd?

- Nie. Dużo się nauczyłem. Trenowałem z zawodnikami, którzy byli kluczowymi piłkarzami w swoich reprezentacjach. To procentuje w lidze belgijskiej.

Co panu powiedzieli po przyjściu do Anderlechtu?

- "Nie będziemy narzucać ci wielkiej taktyki, rób swoje". Do zespołu wszedłem na luzie. Nie znałem nawet imion chłopaków. Po dwóch dniach zagrałem w meczu. Strzeliłem gola i miałem asystę w spotkaniu z KV Kortrijk (5:1).

Staje się pan powoli ulubieńcem kibiców.

- Da się coś usłyszeć z trybun. Jestem tu dopiero miesiąc, ale mam nadzieję, że ta sympatia będzie rosła. Ludzie bardzo ciepło wypowiadają się o Marcinie Wasilewskim. Można powiedzieć, że jest tam legendą. Na mnie "Wasyl" nie mówią i mam nadzieję, że mówić nie będą. Jestem Łukasz Teodorczyk.

Dynamo to etap zamknięty?

- Jestem wypożyczony z opcją pierwokupu, zdecyduje Anderlecht.

Pan by chciał zostać?

- Odpowiedź jest jasna: w innym przypadku nie odchodziłbym do Anderlechtu.

To co pan teraz prezentuje, to pana sto procent?

- Nie jest powiedziane, że nie będzie jeszcze lepiej.

A niektóre pana akcje - nie zaskakują pana? Ostatni pana gol w lidze z KAA Gent (2:2) był przepiękny - drybling, mocny strzał w długi róg.

- Mówicie do mnie jak do dwunastolatka, któremu coś wyszło, a nigdy wcześniej nie miało miejsca.

To trafienie po prostu jest hitem internetu albo zaraz będzie. 

- Tak, to ja zrobiłem. W każdym meczu chcę zdobyć bramkę, nie zakładam sobie jednak celu, liczby goli na koniec sezonu.

Odetchnął pan?

- Chciałem grać więcej. Status w Dynamie mnie nie zadowalał. Teraz gram swobodnie.

Nie pojechał pan na Euro 2016. Bolało?

- Trener Nawałka kontaktował się ze mną, gdy mnie w kadrze nie było. Nie było mnie na Euro, choć miałem nadzieję, że do Francji pojadę. Byłem zasmucony, coś mnie w sercu uwierało. Wiedziałem, dlaczego mnie w reprezentacji nie ma.

Dlaczego?

- Warunek był jeden: muszę więcej grać i strzelać gole. To się zmieniło, dlatego do kadry wróciłem.

Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik są w reprezentacji nie do ruszenia?

- Myślę, że na dziś - tak.

Rozmawiali:
Jacek Stańczyk
Mateusz Skwierawski

Źródło artykułu: