Kamil Kosowski: Reprezentacja jak robot zabawka

- Kadra zagrała jak robot zabawka. Macha rękami, nogami, robi to precyzyjnie, ale nie wykonuje ruchów nieprzewidywalnych i miłych dla oka - mówi po meczu z Kazachstanem Kamil Kosowski. - Nawałka nie jest jednak przywiązany do nazwisk - zauważa.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk

Właśnie na brak zmian i reakcji ze strony Adam Nawałki zwracano po meczu największą uwagę. W sytuacji, gdy Kazachowie cisnęli naszą drużynę, strzelili jej dwa gole, selekcjoner podjął decyzję, że nie będzie nikogo zmieniał. Choć aż się prosiło, żeby około 50-60 minuty dać zespołowi nowy impuls. Na przykład wpuszczając Karola Linettego do środka pola, czy Łukasza Teodorczyka, który jest w gazie, w Belgii strzela jak na zawołanie.

- Zmiany były potrzebne - uważa Kamil Kosowski, były reprezentant Polski. - Przydałaby się świeża krew, na przykład z przodu mocny piłkarz, który nie da się przepchnąć, pozwoli się sfaulować. Na przykład Teodorczyk czy Kamil Wilczek. Kiedy tylko potrafiliśmy przetrzymać piłkę z przodu, nasi rywali albo sami stwarzali nam stuprocentowe sytuacje, ale sami nie mieliśmy problemu, żeby takie mieć. Nie napastnicy zawiedli jednak w tym meczu, tylko piłkarze cofnięci - analizuje.

Na Arkadiusz Milika spośród zawodników spadła chyba największa krytyka. Napastnik Napoli trzykrotnie spudłował w doskonałych sytuacjach. Nawałce wypominano, że trzymał go na boisku do końca. I w ogóle coraz częściej padają argumenty, że selekcjoner za bardzo przywiązał się do niektórych nazwisk. - Po prostu w nich wierzy. Nawałka wierzył w Milika, gdy ten rozpoczynał grę w Górniku Zabrze. Bywałem na meczach, na których gwizdano na Arka, zmieniały go trybuny. A teraz Milik przeszedł z Ajaksu do Napoli za 32 mln euro - przypomina nasz były kadrowicz.

Kosowski nie uważa, że Nawałka jest jakoś zbytnio przywiązany do nazwisk. To co nie do końca przypada mu do gustu, to generalnie gra Biało-Czerwonych. Stąd słowa o robocie zabawce. - Mi w tym meczu z Kazachstanem nie podobało się, że reprezentacja nie ma polotu, szaleństwa i finezji. Brakuje mi tego. Wiem, że taka gra generalnie przynosi efekty, taktycznie jest to poukładane, wypracowujemy sobie po dwie - trzy okazje, strzelamy gola i mamy punkty. Kazachowie pokazali kilka niekonwencjonalnych zagrań, fajnie zmieniali stronę. U nas tego od pewnego czasu nie ma. I to trochę boli.

W tym roku reprezentacja Polski rozegra jeszcze trzy eliminacyjne mecze. 8 października na Stadionie Narodowym zmierzy się z Danią, 11 października na tym samym stadionie z Armenią. 11 listopada z kolei Polska zagra na wyjeździe z Rumunią.

Jacek Stańczyk

ZOBACZ WIDEO: Marcin Żewłakow: Na Miliku ciąży zbyt duża presja (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×