Mateusz Cetnarski był w poprzedniej kampanii jednym z najlepszych zawodników całej Lotto Ekstraklasy. W 36 ligowych występach zdobył aż 13 bramek i zaliczył 12 asyst, prowadząc Pasy do pierwszego w historii awansu do rozgrywek UEFA.
Nową kampanię dwukrotny reprezentant Polski rozpoczął równie udanie, bo od dobrego występu i asysty w spotkaniu z Piastem Gliwice (5:1), ale w kolejnych meczach nie błyszczał już tak jak w poprzednich rozgrywkach, a do tego przed pojedynkiem 6. kolejki z Ruchem Chorzów (1:1) doznał urazu kolana, który wyeliminował go także ze spotkanie z Pogonią Szczecin (1:1).
W przerwie na reprezentację Cetnarski doszedł do siebie, ale nie na tyle, by wskoczyć do "11" na mecz 8. kolejki z Lechią Gdańsk (0:1). Różnicę w grę Cracovii pod nieobecność 28-latka widać gołym okiem.
- Wiem, że jego brak jest widoczny. Mateusz powoli, powoli dochodzi do siebie - mówi trener Jacek Zieliński.
Przeciwko Lechii Cetnarski nie zagrał, ale był do dyspozycji trenera. - Przypuszczam, że gdyby nie wymuszone kontuzją Huberta Wołąkiewicza i słabszą dyspozycją Erika Jendriska zmiany, Mateusz pojawiłby się na boisku w drugiej połowie. Zagraliśmy va banque, wprowadzając drugiego napastnika kosztem drugiego napastnika. To nie przyniosło efektu, ale ryzyko podjąć musieliśmy - tłumaczy opiekun Cracovii.
ZOBACZ WIDEO Hasi o transferach Legii: Rywalizacja jest zabójcza (źródło TVP)
{"id":"","title":""}