Borussia Dortmund stoczyła zacięty bój z RB Lipsk, który po raz pierwszy w historii rozgrywał domowy mecz w Bundeslidze. Zawodnicy Ralpha Hasenhuettla grali z dużą determinacją i zaangażowaniem, aż w końcu w 89. minucie dopięli swego i strzelili zwycięskiego gola.
- Uważam, że nie zagraliśmy wcale tak słabo, że trzeba by bić na alarm i obawiać się o naszą dyspozycję w Warszawie. Nie ma powodów do zmartwień - uspokaja trener Thomas Tuchel, któremu wtóruje bramkarz Roman Burki: - Być może to kwestia braku koncentracji. Przeciwko 1.FSV Mainz też straciliśmy gola w samej końcówce, ale wtedy nikt nie robił z tego problemu, bo mimo to wygraliśmy.
Mniej cierpliwy jest dyrektor sportowy Borussii. - Popełniliśmy w Lipsku zdecydowanie zbyt wiele prostych błędów. Problemem było wykonanie celnego podania na odległość 15 metrów. Kilku zawodników nie spisało się najlepiej - analizuje Michael Zorc.
Gospodarze zneutralizowali zagrożenie ze strony formacji ofensywnej Borussii. Jedynie przy stanie 0:0 Andre Schuerrle wyszedł na czystą pozycję i przymierzył w poprzeczkę bramki Petera Gulacsiego. - Oddaliśmy osiem strzałów, w tym zaledwie jeden w światło bramki. To zdecydowanie za mało - komentuje Mario Goetze.
Dla zespołu z Lipska pojedynek z Borussią był jednym z najważniejszych w historii klubu. Również dla Legii Warszawa rywalizacja z dortmundczykami ma ogromne znaczenie. - Mecz przeciwko RB był dobrym sprawdzianem przed Legią. Rywale wracają do Ligi Mistrzów po 21 latach przerwy i są bardzo zmobilizowani. Będą harować na boisku tak jak RB Lipsk, a my musimy zagrać lepiej niż w sobotę - ostrzega przed zawodnikami Besnika Hasiego kapitan Marcel Schmelzer.
ZOBACZ WIDEO Nowa murawa, nowe reklamy... Legia zmienia się na Ligę Mistrzów (źródło TVP)
{"id":"","title":""}