Korona przed kolejnym wyzwaniem. "Za historię chłopcy zebrali już dobre słowa"

Korona spisuje się nadspodziewanie dobrze. Sztab szkoleniowy nie planuje jednak żyć ostatnimi zwycięstwami. - Za historię chłopcy zebrali już dobre słowa i to już wystarczy - powiedział przed meczem z Górnikiem Łęczna Tomasz Wilman.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
PAP / Piotr Polak

Złocisto-krwiści w Lubinie zaprezentują się w swoim najmocniejszym składzie. - Wraca Jacek Kiełb, wraca Rafał Grzelak po kartkach. Uraz Marcina Cebuli nie jest taki groźny, jak to wyglądało na pierwszą chwilę. Maciek Gostomski narzeka na przywodziciela, ale jestem przekonany, że dojdzie do soboty i będzie mógł grać - poinformował szkoleniowiec.

Komfort kadrowy sprawia, że rywalizacja o miejsce w składzie jest bardzo duża. - Po to jest kadra taka, żeby chłopcy rywalizowali i żebyśmy mogli wybrać optymalną grupę na kolejne spotkania.

Powrót po pauzie Rafała Grzelaka nie oznacza, że pomocnik wystąpi od pierwszej minuty. - Nie wykluczam, że Rafał wróci, ale możemy też zostać przy ostatnim składzie. To nie może być zmiana dla samej zmiany, musi być przemyślana, dać inną jakość, tak żebyśmy mogli zaskoczyć przeciwnika - uważa Tomasz Wilman.

Kielczanie zmierzą się z Górnikiem Łęczna. Zespołem, który co prawda w ostatniej kolejce wyprowadził wynik ze stanu 0:3 na 3:3, urywając punkty wicemistrzowi Polski z Gliwic, ale mimo to nie może zaliczyć początku sezonu do udanych. Co innego notująca serię zwycięstw Korona. Czy pójdzie za ciosem?

ZOBACZ WIDEO: Pulisic: Legia to nie jest zły zespół (źródło TVP)

- Pewne jest tylko to, że będziemy w tym meczu ciężko pracować i tylko na tym się skupiamy. Za historię chłopcy zebrali dobre słowa i to już wystarczy. Zapominamy o tym, od dwóch-trzech dni rozmawiamy tylko i wyłącznie o przyszłości. Wyciągamy wnioski, tak żebyśmy nie popełniali tych samych błędów, co w meczu z Arką. Trzeba mieć dużo pokory, a jednocześnie pewności. Musimy przekonać chłopców, by nie byli zbyt mocni, ale wiedzieli, że mają swoje umiejętności.

Spotkaniu w Lublinie najprawdopodobniej nie będzie towarzyszył zorganizowany doping. - To nie może nas uśpić. Musimy mieć gorące serce do zaangażowania i chłodne głowy do kalkulacji wydarzeń boiskowych. Kibice są bardzo potrzebni i lepiej się gra przy ich wsparciu, ale my walczymy dla wszystkich, którzy nas oglądają - zakończył 40-latek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×