Oburzeni Chińczycy oskarżają trenera Juventusu o rasizm

Jedno zdanie Claudio Ranieriego wypowiedziane na konferencji po meczu Pucharu Włoch pomiędzy Lazio Rzym a Juventusem Turyn wywołało burzę. Szkoleniowiec Starej Damy uraził chiński naród. Obywatele tego azjatyckiego kraju oskarżają Włocha o rasizm.

- Sędzia był wobec nas trochę chiński. Każda sytuacja kończyła się żółtkiem - powiedział Claudio Ranieri we wtorkowy wieczór. Jego słowa bardzo dotknęły Chińczyków.

W środę przedstawiciele chińskich mediów nie kryli oburzenia. - Kiedy to przeczytałem, nie mogłem uwierzyć, że tak powiedział - mówił jeden z chińskich dziennikarzy Dapeng Liang. - Wydawał się zawsze taki uprzejmy, wykształcony, inteligentny. Jego słowa były naprawdę nie na miejscu. Co mają wspólnego Chińczycy z meczem Pucharu Włoch? Nie wiem, dlaczego Ranieri powiedział coś takiego. Prawdopodobnie wspomniał o Chinach, bo kartki jako upomnienie są w kolorze żółtym tak, jak kolor naszej skóry. Może myślał, że w ten sposób będzie zabawny, ale my tego tak nie odebraliśmy - dodał.

- Dla nas te słowa są oznaką rasizmu, brakiem szacunku do naszego narodu. Z tego co wiem Ranieri nie ma zdolności do języków Wystarczyło posłuchać "The Special One". W ciągu pięciu lat w Anglii Ranieri nauczył się tylko mówić "dzień dobry" i "do widzenia". Jeżeli mu nie odpowiada praca sędziego, niech mówi bezpośrednio, a nie wspomina o Chińczykach - powiedział Liang.

Wypowiedź Ranieriego może pociągnąć za sobą poważne konsekwencje. Może zniechęcić Chińczyków do włoskiego futbolu. - Wschodnia Azja jest dobrym rynkiem dla włoskiej Serie A, ale to wszystko: chińskie napisy na koszulkach Interu i Chievo, Superpuchar Włoch w Pekinie, mecze w telewizji, może zostać zaprzepaszczone przez słowa Ranieriego. Jeżeli Juventus wygra Puchar Włoch, a Ranieri zostanie oszczędzony i uratuje swoją posadę, wówczas w Pekinie moglibyśmy być świadkami ciekawej sceny. Ranieri zobaczyłby miliony Chińczyków - zakończył Liang.

Komentarze (0)