Pierwszy triumf Znicza. "Pokazaliśmy to, co najlepsze"

Znicz Pruszków aż do dziewiątej kolejki czekał na wygraną w I lidze. Beniaminek przerwał złą serię w sobotę i pokonał na wyjeździe Wisłę Puławy 2:1.

Drużyna z Mazowsza powróciła na zaplecze Lotto Ekstraklasy po sześciu latach przerwy i kompletnie nie mogła się odnaleźć na tym poziomie. W ośmiu meczach zdobyła tylko dwa punkty i ugrzęzła na dnie tabeli. - My znaliśmy rangę i wagę tego meczu. Presja na jaką byliśmy narażeni poprzez tę fatalną serię nieudanych spotkań wywierała piętno na tym, jak podchodziliśmy do meczu. Przyjechaliśmy do Puław z solenną obietnicą, żeby pokazać, że umiemy grać w piłkę - zauważa trener Andrzej Prawda.

Po pierwszej połowie sobotniego meczu Znicz przegrywał z Wisłą Puławy 0:1. Tuż po przerwie Andrzej Witan obronił rzut karny wykonywany przez Adriana Paluchowskiego, ale goście nie załamali się i dwukrotnie pokonali bramkarza gospodarzy. - W drugiej połowie pokazaliśmy to, co najlepsze w naszym wykonaniu. Żartowaliśmy, że w ciągu dziewięciu minut drugiej połowy stworzyliśmy więcej sytuacji, niż w poprzednich ośmiu meczach. Słowa pochwały dla chłopców, ale i dla gospodarzy, którzy do końca nam zagrażali i do ostatniej minuty drżeliśmy o wynik - ocenia 65-letni szkoleniowiec.

Pierwsze zwycięstwo w sezonie potwierdziło progres w grze Znicza. Ten sukces tchnął nową nadzieję w pruszkowską drużyną, która mimo wszystko wciąż pozostaje w strefie spadkowej. - Mimo że przegraliśmy z Podbeskidziem, to ten mecz pokazał, że jest w nas potencjał. Parę zmian w składzie spowodowało, że zespół odzyskał wiarę i witalność. Bardzo się cieszymy - kończy Prawda.

ZOBACZ WIDEO: Zobacz kapitalny rajd Luisa Suareza [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)