Puławska drużyna liczyła na przełamanie w meczu z outsiderem I ligi, który do tej pory zdobył tylko dwa punkty. Wisła była na dobrej drodze ku temu - Sylwester Patejuk wykorzystał rzut karny w 34. minucie i gospodarze prowadzili do przerwy. - W pierwszej połowie graliśmy zdecydowanie za wolno, ale utrzymywaliśmy się przy piłce i stwarzaliśmy sobie jakieś tam sytuacje, żeby otworzyć wynik. Może nie były one stuprocentowe, ale coś się działo - ocenia Robert Złotnik.
Z czasem do głosu doszedł Znicz Pruszków i Wisła nie potrafiła utrzymać korzystnego wyniku. Goście zadali dwa ciosy, a puławski zespół nie był w stanie odwrócić losów meczu. - W szatni obiecaliśmy sobie, że nie popełnimy błędów, które przytrafiały nam się w poprzednich meczach. Wyszliśmy i mieliśmy grać to samo, natomiast my cofnęliśmy się we własną szesnastkę i sami prokurowaliśmy sobie te sytuacje, które Znicz wykorzystywał - załamuje ręce szkoleniowiec Dumy Powiśla.
W sobotę zadebiutował w I lidze Dawid Brzeski. 18-latek pojawił się na boisku w 64. minucie i spełnił pokładane w nim nadzieje. - Dawid miał fajne wejście, bardzo mi się podobało. Początek był może jeszcze trochę chaotyczny i było nieco stresu. Natomiast rozkręcał się z minuty na minutę i widać było, że potrafi grać jeden na jeden, potrafi uderzyć i szuka gry kombinacyjnej. Jestem z niego bardzo zadowolony i jestem pewien, że jeszcze nie raz zagra w I lidze - wyjaśnia 39-letni trener.
Po niezłym początku sezonu puławianie złapali zadyszkę i w sześciu meczach zdobyli zaledwie dwa punkty. Porażka ze Zniczem to dla trenera olbrzymi cios. - Wiedziałem, że kiedyś musi nastąpić taki moment i drużyna zagra słabsze spotkanie. Nie spodziewałem się, że będzie to aż taka zapaść i spotka nas to akurat teraz. W szatni panuje fatalna atmosfera. Chłopaki są naprawdę rozczarowani swoją postawą - przyznaje Złotnik.
ZOBACZ WIDEO: Sokratis Papastathopoulos: musimy zachować ten mecz w głowach (źródło TVP)
{"id":"","title":""}