Jakub Szmatuła był w minionym sezonie nie tylko numerem jeden w bramce Piasta, ale w ogóle został wybrany najlepszym golkiperem Lotto Ekstraklasy. 35-latek pozostał podstawowym bramkarzem wicemistrza Polski także w bieżącej kampanii, ale w meczu 8. kolejki z Górnikiem Łęczna (3:3) wracający do Gliwic Radoslav Latal zdecydował się na zmianę i zastąpił Szmatułę Dobrivojem Rusovem.
Młody Słowak nie wykorzystał swojej szansy i na spotkanie 9. serii z Wisłą Kraków (0:1) do bramki Piasta wrócił Szmatuła i rozegrał przy Reymonta 22 świetne zawody. Doświadczony golkiper wykonał kilka wspaniałych interwencji, a skapitulował dopiero w 92. minucie, gdy po strzale Patryka Małeckiego piłka odbiła się od jednego z obrońców, co nie pozwoliło mu na obronę uderzenia.
- "Główka" Guzmicsa była trudna, ale pod koniec pierwszej połowy dość ciekawie uderzył Mójta - piłka robiła cuda w powietrzu. Cieszy mnie też interwencja z drugiej połowy po strzale Boguskiego z bliska. Cieszą mnie te interwencje, ale nic z nich, skoro tego ostatniego strzału nie obroniłem - mówi Szmatuła.
- Wisła nie potrafiła nam strzelić gola, więc sami jej pomogliśmy. To bardzo boli, bo można stracić gola w 25. czy w 60. minucie, ale nie w 92. minucie, kiedy sędzia za chwilę kończy mecz. Tak samo było tydzień temu z Górnikiem, choć wtedy udało się zdobyć punkt - dodaje gorzko golkiper Piasta.
ZOBACZ WIDEO: Bartłomiej Babiarz: Mamy styl - niezbyt piękny, ale skuteczny (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Jak Szmatuła, który bronił w 53 kolejnych meczach ligowych Piasta, przyjął to, że Latal w swoim powtórnym debiucie w roli trenera gliwiczan postawił na Rusova?
- Trochę byłem tym zaskoczony, ale przyjąłem to na klatę i ciężko przepracowałem cały tydzień. Między mną a Dobrivojem jest dobra rywalizacja, która wychodzi nam na dobre. Przez cały tydzień muszę udowodnić, że zasługuję na grę. Z Dobrivojem mam bardzo dobry kontakt za boiskiem. Tydzień temu trzymałem za niego kciuki, a on trzymał za mnie teraz na Wiśle. Jesteśmy dobrymi kolegami - tłumaczy 35-latek.