Mylił się, w pierwszej połowie zagrał w polu karnym piłkę ręką, KGHM Zagłębie Lubin strzeliło gola z "jedenastki". W drugiej połowie wpakował piłkę do własnej bramki. Miał też szczęście, że sędzia nie wyrzucił go z boiska. To nie był Michał Pazdan jakiego znamy. Ostatnio tak źle zagrał wiosną, gdy Legia przegrała na wyjeździe w Niecieczy 0:3.
- Jestem zły na siebie. Po dłuższej przerwie, po jednym treningu wchodzę na boisko i jestem nieprzygotowany. Tylko i wyłącznie chciałem pomóc drużynie. Jednak albo jesteś zdrowy do grania, albo nie. Zawsze powtarzam, że bazuję na przygotowaniu fizycznym, a dzisiaj czułem się jak na obozie - tłumaczył Michał Pazdan.
Obrońca Legii od początku miesiąca nie grał w piłkę z powodu kontuzji. - Miałem okres jaki miałem. Nic nie mogłem robić. Po to jednak jest człowiek doświadczony, żeby gdzieś to ukryć. Ból już minął, sam zdecydowałem, że chcę grać - wyjaśniał.
Nie chciał też wchodzić w dywagacje, czy to był jego najsłabszy mecz w Legii. - Nie wiem. Tak tego nie oceniam. Człowiek czasem za bardzo chce. Zamierza grać spokojnie. A potem inaczej to wygląda.
W niedzielnym meczu Pazdan zagrał na środku obrony z Jakubem Czerwińskim. Jak zdradził, obaj razem nawet jeszcze nie trenowali.
Legia przegrała z Zagłębiem 2:3.
ZOBACZ WIDEO Pazdan: zamieszanie z trenerem nie pomaga nam... (źródło TVP)
{"id":"","title":""}