Besnik Hasi był szkoleniowcem Legii od 3 czerwca, gdy zastąpił w roli opiekuna świeżo upieczonego mistrza Polski Stanisława Czerczesowa, do 18 września, gdy został zwolniony z obowiązków prowadzenia zespołu, a jego następcą został Aleksandar Vuković.
Albańczyk pracował w Legii tylko 107 dni i choć pod jego wodzą stołeczna ekipa awansowała do fazy grupowej Ligi Mistrzów jako pierwszy polski zespół od 20 lat, to jego zatrudnienie przy Łazienkowskiej 3 było wielką pomyłką, do której władze Legii błyskawicznie się przyznały. Dla porównania: odkąd prezesem klubu jest Bogusław Leśnodorski, czyli od grudnia 2012 roku, trenerskie kadencje trwały o wiele dłużej. Jan Urban prowadził Legię 568, Henning Berg - 654, a Stanisław Czerczesow - 239 dni. W przypadku Hasiego nie było na co czekać i trzeba było reagować.
Upokorzenie za upokorzeniem
Już w debiucie Hasiego, który przypadł na mecz o Superpuchar Polski, Legia została upokorzona przed własną publicznością przez Lecha Poznań, który wygrał na Stadionie Wojska Polskiego aż 4:1. W lipcu i sierpniu Wojskowi zaliczyli tez wpadki w Lotto Ekstraklasie, ale tłumaczono je tym, że priorytetem zespołu jest długo wyczekiwany awans do Ligi Mistrzów.
Legia zrealizowała cel, ale nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że Hasi nie pomógł Wojskowym w awansie. Warszawianie dostali się do Ligi Mistrzów nie dzięki pracy Albańczyka, a mimo jego obecności w klubie i głównie dzięki szczęśliwemu wylosowaniu w IV rundzie eliminacji irlandzkiego Dundalk FC, na które jednak solidnie zapracowali dobrymi wynikami osiągniętymi w poprzednich edycjach rozgrywek UEFA.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: nowym trenerem Legii będzie Magiera (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Już po wywalczeniu awansu do Ligi Mistrzów Legia w fatalnym stylu uległa w Lotto Ekstraklasie Bruk-Betowi Termalice Nieciecza (1:2) i Zagłębiu Lubin (2:3), a w pierwszym od 20 lat występie w fazie grupowej Champions League została zdemolowała przez Borussię Dortmund. Wicemistrz Niemiec wygrał przy Łazienkowskiej 3 aż 6:0, co jest jego najwyższym wyjazdowym zwycięstwem w historii występów w europejskich pucharach. Już po 17 minutach Borussia prowadziła w Warszawie 3:0 - to rekord wszech czasów Ligi Mistrzów.
Najgorzej od 44 lat
Po dziewięciu kolejkach Legia ma na koncie tylko dziewięć punktów i wylądowała tuż nad strefą spadkową. Dwa zwycięstwa, trzy remisy i cztery porażki to najgorszy początek ligowego sezonu w wykonaniu Wojskowych od 44 lat i kampanii 1972/1973. Legia Hasiego zdobywała średnio punkt na mecz - w powojennej historii żaden trener Legii nie miał gorszego bilansu ligowego od Albańczyka.
Mało tego, biorąc pod uwagę szkoleniowców, którzy nie byli zatrudniani w trakcie rundy jako trenerzy-strażacy, w 100-letniej historii Legii tylko jeden z nich został zwolniony szybciej od Hasiego. To Dariusz Kubicki, którego I kadencja przy Łazienkowskiej 3 trwała raptem 105 dni - tylko dwa dni krócej od tej Hasiego.
"Kuba" prowadził Legię dokładnie od 11 czerwca do 24 września 1999 roku. W 9 rozegranych pod jego wodzą meczach ligowych Wojskowi zebrali 12 punktów. Młody szkoleniowiec stracił pracę na rzecz Franciszka Smudy, który niespełna dwa tygodnie wcześniej został zwolniony z Wisły Kraków. Zatrudnienie Smudy miało wówczas mocny wydźwięk wizerunkowy i pewnie gdyby charyzmatyczny "Franz" nie był dostępny na rynku, Kubicki zachowałby posadę.
Byli w historii Legii szkoleniowcy, którzy pracowali krócej od Hasiego czy Kubickiego, ale byli to wspomniani trenerzy-strażacy zatrudniani w trakcie rundy. Krócej Wojskowych prowadził też w 1959 roku Kazimierz Górski, ale na jego pracę w roli I trenera Legii nie wyraził zgody PZPN, ponieważ Górski był wtedy selekcjonerem młodzieżowej reprezentacji. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w 1930 roku, gdy prowadzący Legię Józef Kałuża został namaszczony na selekcjonera Biało-Czerwonych i musiał zrezygnować z pracy w stołecznym klubie.