Mistrzostwo Hiszpanii, dwa finały Ligi Mistrzów, Puchar Króla - od kilku lat Atletico Madryt znajduje się na samym szczycie europejskiego futbolu i jest postrachem wszystkich klubów marzących o najwyższych laurach. Diego Simeone stworzył na Vicente Calderon wielką drużynę, której pasję i zaangażowanie respektują nawet fani ich rywali.
W ostatnich sezonach Rojiblancos potrafili regularnie wygrywać z Realem Madryt, także na jego terenie. Pojawiła się nawet opinia, że Simeone ma patent na Królewskich. I oglądając wiele derbowych spotkań trudno było w to nie uwierzyć.
Bandzie "El Cholo" nie udało się jednak tego dokonać w świątyni innego wielkiego rywala. Na Camp Nou Atletico przegrywa regularnie - nieważne, czy pierwsi strzelą gola. Nieważne, czy jest to Liga Mistrzów czy rozgrywki La Liga. To FC Barcelona ma patent na Rojiblancos, przynajmniej na własnym obiekcie.
Z ostatnich 11 wyjazdowych meczów z Dumą Katalonii Atletico udało się nie przegrać tylko dwóch, kończyły się one remisami 1:1. W innych przypadkach zawsze górą byli gospodarze.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: nowym trenerem Legii będzie Magiera (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Ostatni raz Atletico wywiozło trzy punkty z Barcelony 10 lat temu. 5 lutego 2006 roku wygrali 3:1, a bohaterem został Fernando Torres, który dwa razy pokonał Victora Valdesa. Co ciekawe, niemal dokładnie rok wcześniej także "El Nino" w pojedynkę wygrał mecz na Camp Nou - jego dwa gole dały wtedy Atletico zwycięstwo 2:0.
Teraz dziesięć lat starszy Hiszpan także jest zawodnikiem tego klubu i w środowy wieczór przyjedzie na Camp Nou aby pomóc swojej drużynie w przełamaniu złej passy. Szanse Atletico są duże - w ostatnich tygodniach forma zespołu zdecydowanie zwyżkuje.
Po słabym starcie sezonu i dwóch remisach Rojiblancos wrócili na odpowiednie tory - 4:0 z Celtą, 1:0 z PSV Eindhoven i 5:0 ze Sportingiem Gijon. Wrażenie robią nie tylko wyniki, ale też gra. Drużyna Simeone gra ofensywnie jak nigdy dotąd i stwarza sobie w każdym spotkaniu mnóstwo podbramkowych sytuacji. W znakomitej formie jest Antoine Griezmann, coraz lepiej wygląda także Kevin Gameiro, a przeciwko Sportingowi błysnął wspomniany Torres, który dwa razy wpisał się na listę strzelców.
Czym odpowie Barcelona? Oczywiście El Tridente. Leo Messi, Neymar i Luis Suarez w ostatnich dwóch spotkaniach strzelili łącznie aż 10 bramek i nie powinni zwolnić tempa. Szczególnie ten pierwszy, który znakomicie czuje się grając przeciwko Atletico - w 20 meczach strzelił aż 21 goli. Rojiblancos to jedna z ulubionych ofiar Argentyńczyka w hiszpańskiej ekstraklasie.
Jedynym problemem Luisa Enrique jest środek obrony. Wprawdzie bardzo dobrze sezon rozpoczął Gerard Pique, ale pewne problemy fizyczne ma Javier Mascherano. Mógłby go zastąpić Samuel Umtiti, który świetnie wprowadził się do zespołu, ale na ostatnim treningu przed meczem doznał urazu kolana. W podstawowym składzie powinien więc pojawić się Argentyńczyk, który nawet nie w pełni sił gwarantuje wyższą jakoś niż Jeremy Mathieu. Francuz lepiej spisuje się pod bramką rywali, niż we własnym polu karnym.
A w środę defensywy obu drużyn czeka niezwykle trudne zadanie. Latynoskie trio z jednej strony, kontra europejski tercet napastników z drugiej. Pewne jest jedno - z każdego rezultatu cieszyć się będzie Real Madryt, oczywiście jeśli pokona u siebie Villarreal. Strata punktów przez którykolwiek z zespołów będzie oznaczało dla Królewskich powiększenie przewagi w ligowej tabeli.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)