Dariusz Wdowczyk: To nie bieda mnie zatrudnia

Michał Kołodziejczyk
Michał Kołodziejczyk

Jak sytuacja ze zmianą właścicieli wpłynęła na piłkarzy?

- Przed każdym meczem coś się działo, docierały do nas informacje, z kim mamy do czynienia. To miało olbrzymie znaczenie. Przecież zawodnicy nie wiedzieli, w jakim są punkcie, a mają rodziny i potrzebują stabilności. Przekazanie klubu przez Bogusława Cupiała Jakubowi Meresińskiemu było wielką porażką. Teraz może już być tylko lepiej.

Czuliście, że z Meresińskim nie będzie dobrze?

- Odbyliśmy z nim dwie rozmowy. W pierwszej z nich uczestniczyła cała drużyna, zajęła kwadrans, obecny był też Marek Citko. Za drugim razem spotkaliśmy się z Meresińskim wspólnie z radą drużyny. Później spojrzeliśmy sobie w oczy i wiedzieliśmy, że to nic innego, jak wielka bujda. Nie wierzyliśmy w to, co młody człowiek mówił.

A co mówił?

- Bujał w obłokach. Piękne wizje przed nami roztaczał, a my przecież nie jesteśmy małymi dziećmi i nie wierzymy w bajki.

To, że klub przejęli kibice, to dobry znak?

- Klub powinien dobrze funkcjonować, zarabiać na siebie, przyciągać sponsorów, a piłkarze powinni zająć się grą i dbać o to, by ci sponsorzy chcieli być z Wisłą. Naszym zadaniem są dobre wyniki.

To dlaczego taka marka jak Wisła nie może przyciągnąć sponsorów?

- Mam przemyślenia, ale zostawię je dla siebie.

Klub ma wobec was zaległości finansowe?

- Następne pytanie poproszę.

Podobno pracuje pan z zespołem tylko dlatego, że Wisły nie stać na pana zwolnienie.

- Czy to jest normalne podejście? Wiem, że dziennikarze domagają się zwolnienia trenera, który nie prowadzi do zwycięstw, ale już trudniej wejść w temat głębiej i zastanowić się, dlaczego tak się dzieje. Lepiej się poślizgać po zagadnieniu, żeby uratować swoją tezę. Pozwólmy ludziom pracować, robić swoje. Nie wierzę, żebym w trudnej sytuacji nie był przygotowany do treningu, do meczu, żebym mógł przed zespołem pozwolić sobie chociaż na chwilę słabości.

To może zapytam inaczej - myślał pan, by samemu podać się do dymisji?

- Oczywiście, że tak. Naprawdę. I powiedziałem o tym głośno, bo to ludzkie, że czasami targają nami emocje i zastanawiamy się, co dalej. Podziękować, zostawić i odejść? To, że Wisła mnie nie zwalnia z biedy, to bzdura. Nie bieda trzyma Wdowczyka w Krakowie. Jeżeli Wisła będzie chciała mnie zwolnić, na pewno usiądziemy do stołu i błyskawicznie dojdziemy do porozumienia.

Jak Besnik Hasi w Legii zgodzi się pan na 450 tysięcy euro odszkodowania?

- To jakieś marzenia... Nie przyszedłem tu dla pieniędzy. Podjąłem decyzję w pięć minut, bo chciałem prowadzić wielki klub. Miałem kilka innych propozycji, ale odmówiłem. Wisła to marka. Teraz trzeba ją odbudować.

Wyszliście już z dołka?

- Za duże uproszczenie. Drzwi do mojego pokoju dla piłkarzy są szeroko otwarte i naprawdę ostatnio bardzo, bardzo dużo rozmawialiśmy. Omawiamy mecze, zastanawiamy się, co robić, żeby było lepiej. Przed spotkaniem z Piastem wylaliśmy na siebie nawzajem dużo żółci, oczyściliśmy się i pomogło. Ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Przed nami długa droga.

Czym ten zespół różni się od tego, który pan przejął w zeszłym sezonie i który radził sobie całkiem nieźle?

- Sam często zadawałem sobie to pytanie. Nic się nie zmieniło, odszedł Rafał Wolski i koniec. Mamy problemy finansowe, organizacyjne, ale jest już nowy zarząd i pracuje, by było lepiej. Cieszę się, że do Wisły trafili ludzie, którzy mają ten klub w sercu.

Rozmawiał Michał Kołodziejczyk

Kto wygra Wisła - Legia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×