Kluczborska drużyna ma najmniejszy budżet w całej I-lidze, który wynosi półtora miliona złotych. Tak jest od kilku lat, ale sytuacja jeszcze nigdy nie była tak dramatyczna jak obecnie. - Czasami stoimy przed wyborem: jechać na mecz 400 kilometrów dzień przed, czy w dniu spotkania - powiedział Wojciech Smolnik, prezes MKS-u Kluczbork w rozmowie z "Kulisy Powiatu".
- Sytuacja jest fatalna. Jeśli do końca września nie znajdziemy dodatkowych środków finansowych, to w październiku nie będzie na wypłaty. Piłkarze są na bieżąco informowani o sytuacji - dodał.
MKS Kluczbork sytuację próbował ratować koszulkową akcją z napisem "Miejsce dla sponsora". Jednak jak na razie nie ma efektu. - Rozmawiamy o dużym sponsoringu, jest to firma anonimowa. Jednak efekty tego typu rozmów to kwestia nie miesiąca, a kilku. To normalne.
Ile zatem brakuje pieniędzy, aby MKS Kluczbork mógł dotrwać do końca roku? - 300 tysięcy złotych - zakończył Smolnik.
ZOBACZ WIDEO: Rekordowy Liverpool. Nikt nie zarobił na sprzedaży piłkarzy tyle co "The Reds"