Latem 2008 roku odrzucił ofertę z włoskiego Napoli, a w zimowym oknie transferowym nie chciał nawet wybrać się na testy do angielskiego Sunderlandu. - W sierpniu powiedziałem, że chcę jeszcze rok pograć w Polsce i tak zrobiłem - mówi Tomasz Jodłowiec. Młodemu reprezentantowi Polski marzyła się przeprowadzka na Reymonta, ale z kolei na ten wariant nie dał zgody Józef Wojciechowski.
Gdy w sierpniu ubiegłego roku Polonia podejmowała Wisłę na Konwiktorskiej, Paweł Brożek przed pierwszym gwizdkiem mówił: - Jodła, przychodź do nas jak najszybciej. Media wciąż donosiły o możliwym transferze do Włoszech, a obrońca po cichu chciał trafić do Wisły. - Właściwie to byłem już z Wisłą dogadany. Wszystko szło zgodnie z planem, gdy właścicielem mojej karty był pan Drzymała. Kiedy sprzedałem ją panu Wojciechowskiemu, to zapadła decyzja, że Polonia nie będzie wzmacniać konkurenta w walce o mistrzowski tytuł. I choć pakowałem się już na wyjazd do Krakowa, to musiałem zostać w Polonii - wspomina wychowanek Koszarawy Żywiec.
Jodłowiec w tym sezonie zagrał we wszystkich 18 meczach ligowych i właściwie trudno wyobrazić sobie defensywę Czarnych Koszul bez niego. W dużej mierze dzięki niemu właśnie zespół Jacka Zielińskiego w rundzie jesiennej stracił tylko dziewięć bramek.