W ćwierćfinale Pucharu Polski Biała Gwiazda zmierzy się z Lechem Poznań. Spotkania zostaną rozegrane 26 października i 30 listopada. Dla krakowian będzie to okazja do rewanżu za mecz 1/6 finału Pucharu Polski 2014/2015, w którym uległa Kolejorzowi 0:2. 13-krotni mistrzowie Polski awansowali do tej fazy rozgrywek po raz pierwszy od czterech edycji.
Trener Wisły, Dariusz Wdowczyk bardzo poważnie potraktował spotkanie z wiceliderem I ligi. Niech świadczy o tym to, że szkoleniowiec Białej Gwiazdy postawił niemal na tych samych zawodników, co w piątkowym hicie 10. kolejki Lotto Ekstraklasy z Legią Warszawa (0:0). Zabrakło jedynie Denisa Popovicia, którego zastąpił Petar Brlek, a miejsce Macieja Sadloka zajął kapitan zespołu, Arkadiusz Głowacki.
Opiekun Wisły nie pomylił się, spodziewając się ciężkiego bój w Chojnicach. I-ligowiec rzucił się na przyjezdnych od pierwszego gwizdka i Łukasz Załuska był w tarapatach już po kilkudziesięciu sekundach gry, gdy groźnie sprzed pola karnego uderzył Łukasz Kosakiewicz, a chwilę później z dystansu zatrudnił go Patryk Mikita.
Chojniczanka zaczęła mecz z dużym animuszem, ale pierwszy celny cios zadała Wisła. W 3. minucie Boban Jović z autu wrzucił piłkę w pole karne gospodarzy, Zdenek Ondrasek zgrał ją do Rafała Boguskiego, a ten pokonał Łukasza Budziłka strzałem z 10 metrów w kierunku dalszego rogu. Stracony gol nie ostudził jednak zapału podopiecznych Macieja Bartoszka i już w 5. minucie do wyrównania doprowadził Mikita, który zaskoczył Załuskę uderzeniem z półobrotu sprzed pola karnego. To było kapitalne trafienie byłego gracza Legii Warszawa.
Do końca I połowy piłkarze utrzymali wysokie tempo gry z pierwszego kwadransa i choć bramki już nie padły, mecz się mógł podobać. Najbliżej strzelenia gola był w 39. minucie Adam Mójta, który zatrudnił Budziłka uderzeniem z rzutu wolnego z ok. 35 metrów, ale golkiper Chojniczanki ostatecznie interweniował udanie.
Po przerwie Wisła przejęła kontrolę nad spotkaniem, a między 58. a 76. minutą bombardowała bramkę gospodarzy, ale albo goście mieli rozregulowane celowniku, albo dobrze bronił Budziłek. Wiślacy dopięli swego dopiero na kwadrans przed końcowym gwizdkiem, gdy Jović wycofał piłkę przed pole karne do Krzysztofa Mączyńskiego, po którego strzale futbolówka odbiła się od jednego z obrońców i wpadła do siatki ku rozpaczy bezradnego Budziłka.
W końcowych minutach Chojniczanka postawiła wszystko na jedną kartę, a tuż przed ostatnim gwizdkiem stuprocentową okazję na wyrównanie miał Bartłomiej Niedziela. W 93. minucie wprowadzony do gry w II połowie pomocnik znalazł się w sytuacji sam na sam z Załuską, ale najpierw golkiper obronił jego uderzenie, a po chwili dobitka gracza gospodarzy minęła pustą bramkę Wisły. W ostatniej akcji meczu gospodarzy domagali się podyktowania rzutu karnego za zagranie piłki ręką przez Mójtę, ale sędzia Zbigniew Dobrynin nie zdecydował się wskazać na "wapno".
Dla Białej Gwiazdy, która jeszcze półtora tygodnia temu śrubowała rekordową serię porażek (7), to trzecie nieprzegrane spotkanie z rzędu. Z kolei Chojniczanka przegrała przed własną publicznością po raz pierwszy od 9 kwietnia.
Chojniczanka Chojnice - Wisła Kraków 1:2 (1:1)
0:1 - Boguski 3'
1:1 - Mikita 5'
1:2 - Mączyński 76'
Składy:
Chojniczanka: Łukasz Budziłek - Wojciech Lisowski, Michał Markowski, Piotr Kieruzel, Łukasz Kosakiewicz - Jakub Biskup, Paweł Zawistowski, Mariusz Kryszak (82' Tomasz Mikołajczak), Rafał Grzelak, Patryk Mikita (79' Bartłomiej Niedziela) - Andrzej Rybski.
Wisła: Łukasz Załuska - Boban Jović, Arkadiusz Głowacki, Richard Guzmics, Adam Mójta (90+1' Tomasz Cywka) - Rafał Boguski (74' Krzysztof Drzazga), Krzysztof Mączyński, Petar Brlek, Mateusz Zachara, Patryk Małecki (73' Rafał Pietrzak) - Zdenek Ondrášek.
Żółte kartki: Kosakiewicz (Chojniczanka) oraz Ondrasek (Wisła).
Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź).
Widzów: 3272.
ZOBACZ WIDEO: Jacek Magiera: Nieprawdopodobna zmiana