Waldemar Fornalik: Takiej sytuacji nie pamiętam

PAP / Dominik Kulaszewicz
PAP / Dominik Kulaszewicz

W piątkowym meczu z Zagłębiem Lubin Ruch Chorzów zagra z jednym nominalnym stoperem. - Takiej sytuacji nie pamiętam - przyznał Waldemar Fornalik, który sam kiedyś występował na tej pozycji.

Czterech stoperów Ruchu Chorzów nie będzie mogło zagrać w meczu Niebieskich z KGHM Zagłębiem Lubin. Trener chorzowskiej drużyny Waldemar Fornalik jednak nie rozpacza. - Takiej sytuacji nie pamiętam. Mamy do dyspozycji tylko jednego nominalnego środkowego obrońcę. Przygotowujemy pewien wariant na piątek, wiązać się to będzie z przesunięciami - przyznał opiekun Niebieskich. - Innego wyjścia nie mamy, aktualnie mamy gotowych do gry trzech nominalnych obrońców - dodał Fornalik.

Przypomnijmy, że kontuzje lub kartki eliminują z występu Rafała Grodzickiego, Marcina Kowalczyka, Michała Koja i Michała Helika. - Sam w sezonie mistrzowskim grałem jako stoper lub forstoper. Wówczas grało się trójką w obronie, gdzie dwóch odpowiadało za krycie, a trzeci tworzył głębię. Dla mnie to była dobra zmiana. W tamtym czasie byłem chyba najmniejszym stoperem w lidze, a mimo to dawałem sobie radę - powiedział Fornalik, który przypomniał, że przed laty na pozycji stopera próbował ustawiać Igora Lewczuka. - Nie zagrał na tej pozycji w meczu ligowym, ale jak widać to był niezły pomysł.

Do spotkania z Zagłębiem Ruch przystąpi po dwóch dość pechowych porażkach. - Rywal jest bardzo groźny, to zespół skuteczny i systematycznie wzmacniany. Widać to w jakości ich gry. My chcemy, aby wróciła skuteczność, bo ostatnio zbyt rzadko trafiamy, a okazje ku temu mamy - stwierdził Fornalik.

Trener Niebieskich przyznał, że pośredni wpływ na wyniki zespołu mają błędy sędziowskie, które w ostatnim czasie słono kosztowały Ruch. - Przy wyrównanych meczach, gdzie często o wyniku decyduje jedna bramka, błędy mogą mieć wpływ na wygraną lub porażkę. Tak jest w sytuacji kiedy arbiter zdecyduje się bądź nie wyrzucić zawodnika z boiska. W meczu z Bruk-Betem arbiter bez wahania usunął naszego zawodnika, a w Gdańsku gracz Lechii nie otrzymał czerwonej kartki. Moim zdaniem ta druga sytuacja była ewidentna, podobnie jak karny na Jarku Niezgodzie - powiedział szkoleniowiec Ruchu, który w 2016 roku z zespołem Niebieskich przy Cichej triumfował tylko raz.

ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Oto koszmar mistrzów Polski. Bartosz Bereszyński: Tak dalej być nie może

Komentarze (0)