Rafał Kosznik nie będzie miło wspominał swojego ostatniego spotkania w Ekstraklasie. 1 grudnia Górnik Zabrze podjął Piasta Gliwice. Co prawda zabrzanie rozbili ówczesnego lidera 5:2, ale Kosznik w 60. minucie opuścił boisko z powodu kontuzji. Diagnoza brzmiała niczym wyrok - zerwane więzadło właściwe rzepki w stawie kolanowym. Czas leczenia i rehabilitacji to blisko rok.
Kosznik leczył uraz i czekał na pierwszy trening. Te wznowił w lipcu, ale wciąż nie był gotowy do gry. Co prawda w sierpniu wystąpił w dwóch meczach III-ligowych rezerw śląskiego zespołu, ale na kolejną okazję do gry musiał czekać do września. 10 dnia tego miesiąca zagrał 56 minut w starciu przeciwko Skrze Częstochowa, a tydzień później wystąpił w pełnym wymiarze czasu w pojedynku z Pniówkiem Pawłowice Śląskie.
- Była to poważna kontuzja. Myślałem, że rehabilitacja będzie przebiegała szybciej, ale organizmu się nie oszuka. Mam wszystko za sobą i z tego się cieszę. Mogę na sto procent trenować z zespołem i z każdymi zajęciami widzę, że jest lepiej. Zagrałem kilka meczów w rezerwach i przygotowuje się z zespołem. Uważam, że wszystko idzie w dobrym kierunku - stwierdził Rafał Kosznik.
32-latek trenuje już z pierwszym zespołem Górnika Zabrze i liczy na występ w pojedynku I ligi. Najbliższą okazję będzie miał już w niedzielę, gdy Ślązacy zmierzą się w starciu 11. kolejki z Chrobrym Głogów. - Po meczach w rezerwach cieszyłem się, że mogę grać. Czułem, że z meczu na mecz wszystko wyglądało coraz lepiej, dobrze się czułem fizycznie. Jest radość z gry - ocenił Kosznik.
Obrońca Górnika Zabrze zdaje sobie sprawę, że dziesięciomiesięczna przerwa wpłynęła nie tylko na jego formę, ale również psychikę. - To jest wkalkulowane w ten zawód i nie jesteśmy tego w stanie uniknąć i przewidzieć. Ważne jest nastawienie psychiczne i ciężka praca, która pozwala na powrót do treningów i grania - przyznał Kosznik.
ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Oto koszmar mistrzów Polski. Bartosz Bereszyński: Tak dalej być nie może