GKS Tychy górą w śląskich derbach. "Nie będę mówił, że byliśmy zdecydowanie lepsi"

Newspix / MICHAL CHWIEDUK / Na zdjęciu: kibice GKS-u Tychy
Newspix / MICHAL CHWIEDUK / Na zdjęciu: kibice GKS-u Tychy

W spotkaniu 11. kolejki I ligi GKS Tychy pokonał GKS Katowice 1:0, a gola na wagę trzech punktów zdobył Marcin Radzewicz. - Musieliśmy wyciągnąć wnioski po ostatnich meczach - powiedział trener tyszan, Kamil Kiereś.

W dwóch poprzednich meczach GKS Tychy zanotował porażki. Najpierw przed własną publicznością uległ Chojniczance Chojnice (0:2), a następnie przegrał na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn (0:4). Przed meczem z GKS-em Katowice trener tyskiego zespołu zapowiadał zmiany w taktyce i przyniosły one oczekiwany efekt.

- Musieliśmy wyciągnąć wnioski po ostatnich spotkaniach. Zbyt optymistycznie spojrzeliśmy na tę ligę. Chcieliśmy grać bardzo ofensywnie, stwarzaliśmy sytuacje, ale traciliśmy bramki i przegraliśmy dwa ostatnie mecze. Każdy jest mądry po zakończeniu spotkania. Było dużo walki w taktyce obu drużyn i o wyniku zadecydowała jedna akcja - powiedział trener Kamil Kiereś.

Derbowe starcie było typowym meczem walki. Żadna z drużyn nie postawiła na odważną ofensywę i wyczekiwała błędu rywala. - Trudno było grać na naszym boisku finezyjną piłkę i dlatego było dużo walki. Obroniliśmy swoje założenia, udało nam się po raz pierwszy zagrać na zero z tyłu. Trochę bardziej się wycofaliśmy i zagraliśmy inaczej niż w poprzednich meczach. Spotkanie nie było łatwe i nie będę opowiadał, że byliśmy zdecydowanie lepsi, a rywale polegli po słabszej grze. To był mecz walki i przebiliśmy GKS Katowice o jedną bramkę - przyznał Kiereś.

Dzięki wygranej GKS Tychy awansował z czternastej pozycji na dziewiątą w tabeli I ligi. Przewaga nad strefą zagrożoną spadkiem wynosi jednak zaledwie trzy punkty. - Wygraliśmy ważny mecz, prestiżowy dla naszych kibiców. Musimy z pokorą patrzeć na kolejne treningi. Każdy wie, że to nie jest łatwa liga. Utrzymać się w niej nie jest łatwo

ZOBACZ WIDEO: Sam Allardyce: To co zrobiłem było bardzo głupie. Teraz wyjeżdżam na wakacje, muszę to sobie wszystko poukładać

Komentarze (0)