Kartkowicz Hajto - karany za nazwisko?

O tym, że Tomasz Hajto słynie z ostrej gry, wiedzą wszyscy. Na jego niekorzyść świadczą też statystyki. 15 meczów w lidze, 12 żółtych kartek, 2 czerwone (jedna konsekwencją dwóch żółtych) - tak prezentuje się dorobek popularnego "Gianniego". - Czasem mam wrażenie, że Tomek karany jest przez sędziów za nazwisko - mówi serwisowi SportoweFakty.pl Paweł Drumlak, piłkarz ŁKS.

Przed piątkowym meczem wszyscy w Łodzi zdawali sobie sprawę, że kolejna żółta kartka Hajty eliminuje go z gry na dwa najbliższe spotkania. O tym, jak ważna jest utrata kapitana w drużynie broniącej się przed spadkiem, nikogo przekonywać nie trzeba. Mimo to, były reprezentant Polski nie przebierał w środkach, znów grał ostro i bez skrupułów przekazywał swoje "uwagi" głównemu sędziemu. Niespełna 37-letni piłkarz już w 17. minucie meczu na tyle podpadł Mirosławowi Góreckiemu, że ten pokazał mu "żółtko".

- I co ja na to poradzę? Tak mi kartki dają - rozkłada ręce. - Temu sędziemu muszą po sezonie wysłać kilka swoich koszulek, niech sobie je zostawi w domu i mi da święty spokój - śmieje się. „Gianni” w charakterystyczny dla siebie sposób żalił się też, że niesłusznie dostał żółtą kartkę. W podobnym tonie wypowiadał się Bogusław Wyparło. - Tomek był faulowany, powiedział o tym arbitrowi, a ten pokazał mu kartkę. Naprawdę dziwna sytuacja - przyznał w rozmowie z nami.

Dwunaste "żółtko" w tym sezonie spowodowało, że Hajto nie zagra w dwóch najbliższych meczach - z Polonią Warszawa i PGE GKS Bełchatów. - To ostoja naszej defensywy, jest bardzo przydatny drużynie - mówi Bodzio. - Musimy zrobić wszystko, żeby przetrwać te dwa mecze bez niego. Łatwo nie będzie - dodaje trener Grzegorz Wesołowski.

Bardzo możliwe, że w miejsce "Gianniego" wskoczy do składu Marcin Adamski, który ostatnio był kontuzjowany. Gdyby i jego zabrakło, sztab szkoleniowy ŁKS miałby nie lada problem. - Wierzymy, że "Adams" zdąży wrócić, bardzo by nam pomógł - nie ma wątpliwości Wyparło.

Poirytowany całym zamieszaniem z Hajtą jest Paweł Drumlak, rozgrywający łodzian. - Tomek przywykł na zachodzie do twardej gry, tam puszczali takie zagrania. Natomiast w Polsce od razu sędziowie odgwizdują faule i karzą indywidualnie zawodników. Czasem mam wrażenie, że Tomek dostaje kartki za nazwisko - zdradza swoją teorię. Co na to sam zainteresowany? - Chyba jest w tym trochę prawdy - odpowiada.

Źródło artykułu: