Kiedy po sobotnim meczu Arkadiusz Milik przechodził z lekarzem Jackiem Jaroszewskim przez strefę wywiadów, jeszcze nie wiedział, co mu dokładnie dolega. Kulał, ale nie wyglądał na załamanego. Niestety, badania wykazały uszkodzenie więzadła krzyżowego przedniego w kolanie. Najprawdopodobniej czeka to teraz operacja i kilkumiesięczna przerwa w grze. Na boisko powinien wrócić w lutym. W niedzielę leci do Włoch.
- Jaka szkoda! Mam nadzieję, że wróci szybko i silniejszy niż do tej pory. Psychicznie na pewno się nie załamie. Lorenzo Insigne miał podobny uraz, na boisku pojawił się dosyć szybko. I wrócił właśnie silniejszy - komentuje nam Domenico Ascione, dziennikarz serwisu Napoli 1926.eu.
- Klub ma teraz duży kłopot, potrzebuje kolejnego napastnika. Gabbiadini nie zastąpi nam Polaka. Być może trzeba będzie się rozejrzeć na rynku wolnych piłkarzy - dodaje.
Reprezentant Polski do włoskiego klubu trafił przed sezonem za 32 mln euro. I okazał się strzałem w dziesiątkę. Milik od początku gry we Włoszech jest bardzo skuteczny, w dziewięciu meczach (liga oraz Liga Mistrzów) strzelił już siedem goli, do tego raz asystował.
Szybko w Neapolu zaczęto wierzyć, że jest piłkarzem który naprawdę będzie w stanie zastąpić sprzedanego do Juventusu Gonzalo Higuaina.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Kapustka: euforia była niesamowita, po meczu aż zgubiłem telefon