W 49. minucie spotkania, przy wyniku 3:0 dla Polski, Simon Kjaer wrzucił piłkę w pole karne, tam Poulsen wygrał pojedynek główkowy z Łukaszem Piszczkiem i zgrał futbolówkę w okolice miejsca, z którego wykonuje się "jedenastki". Tam był tylko Glik, na dodatek nie atakowany przez żadnego z Duńczyków.
Obrońca AS Monaco próbował zagrać do Łukasza Fabiańskiego, ale główkował tak nieszczęśliwie, że umieścił piłkę w samym okienku polskiej bramki. Gol na 3:1 sprawił, że reprezentanci Danii uwierzyli w wywiezienie z Warszawy korzystnego wyniku i zrobiło się nerwowo.
Tymczasem okazuje się, że "samobój" naszego stopera nie powinien zostać uznany. Reporter Polsatu Sport Marcin Feddek w programie "Cafe Futbol" przedstawił ujęcie, z którego widać, że w momencie podania Kjaera Poulsen był na wyraźnym spalonym. Sędzia liniowy tego nie zauważył, arbiter główny Gianluca Rocchi również i bramka została niesłusznie uznana.
ZOBACZ WIDEO: Łukasz Fabiański: samobój Glika? To nie był błąd (Źródło: TVP S.A.)