Pogoń Siedlce w Katowicach grała osłabiona brakiem Konrada Wrzesińskiego, Michała Bajdura i Marcina Burkhardta. Jednak mimo nieobecności czołowych graczy siedlczanie pokazali się z dobrej strony, a w pierwszej połowie byli blisko objęcia prowadzenia. W przypadku wygranej nad GKS-em, Pogoń na stałe zadomowiłaby się w czołówce I ligi. Ostatecznie musiała uznać wyższość rywala.
- Nie wywozimy punktu z trudnego terenu. Przed meczem mieliśmy swoje problemy, bo nie mogłem skorzystać z trzech podstawowych zawodników z formacji ofensywnej. Obawialiśmy się o grę, ale pomimo tego, że przegraliśmy, to nie zagraliśmy złego meczu. W pierwszej połowie stworzyliśmy kilka sytuacji i można było się pokusić o to, by otworzyć ten mecz - stwierdził trener Pogoni, Dariusz Banasik.
Mecz rozstrzygnął się po golu zdobytym w 55. minucie przez Pawła Mandrysza. - W drugiej połowie jeden duży błąd kosztował nas utratę bramki. Następnie mecz zrobił się w naszym wykonaniu chaotyczny, goniliśmy wynik i nie stworzyliśmy żadnej sytuacji, co mnie martwi. Nie będziemy się usprawiedliwiać, przegraliśmy z dobrym zespołem - ocenił Banasik.
Pogoń w tym sezonie prezentuje całkiem inny styl niż w dwóch poprzednich kampaniach. To przynosi efekt w postaci dużo lepszych wyników. - Nie chcieliśmy murować bramki, celem była odważna gra i było to widać. W ten sposób chcemy grać: nie bronić, ale atakować. Za mało mieliśmy ognia z przodu i widać było braki w naszym składzie - podkreślił Banasik.
Pogoń Siedlce po dwunastu kolejkach ma na swoim koncie 16 punktów i zajmuje 9. miejsce w tabeli I ligi. Najbliższym rywalem Pogoni będzie Znicz Pruszków, a mecz ten zostanie rozegrany 16 października. Jego początek zaplanowano na 15:00.
ZOBACZ WIDEO Krychowiak o swoim stylu. "Czy poprawiam fryzurę w przerwie? Nie mogę odpowiedzieć"