W październikowych spotkaniach eliminacji mundialu Duńczycy nie zdobyli ani jednego punktu. Wyjazdowa porażka z Polską 2:3, nie była jeszcze katastrofą, ale przegrana z Czarnogórą u siebie 0:1 już tak.
Po trzech spotkaniach Dania ma w dorobku tylko trzy punkty i do liderujących ekip Polski i Czarnogóry traci już cztery "oczka". - Nasza sytuacja stała się trudna już po porażce w Polsce. Teraz jest jeszcze trudniejsza. Wiedzieliśmy, że w żadnym wypadku nie możemy przegrać z Czarnogórą, a jednak tak się stało - powiedział po wtorkowym meczu w Kopenhadze Christian Eriksen.
Duńczycy byli w tym starciu stroną przeważającą. Byli w posiadaniu piłki przez 66 procent czasu gry, oddali trzynaście strzałów na bramkę, z czego sześć celnych (Czarnogórcy odpowiednio 3 i 2), wykonywali 12 rzutów różnych (rywale ani jednego). Mimo to ani razu nie cieszyli się z gola.
- Nie wiem, dlaczego nie udało się nam strzelić bramki. Ostatnio przydarzają nam się takie mecze, w których stwarzamy sobie wiele okazji, ale nie wykorzystujemy ich. To dobrze, że szanse są, źle, że strzelanie bramek przychodzi nam z takim trudem - stwierdził Eriksen w rozmowie z duńskimi dziennikarzami.
Piłkarz Tottenhamu doskonale zdaje sobie sprawę, że każda kolejna strata punktu może oznaczać dla Danii koniec marzeń o pierwszym miejscu w grupie E. - Przed nami jeszcze siedem spotkań i myślę, że musimy wygrać wszystkie, żeby mieć szansę na awans - zaznaczył lider duńskiej reprezentacji.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak: za kilka dni nikt nie będzie pamiętał o stylu