Kiedy Legia Warszawa przyjeżdża do Madrytu na mecz z wielkim Realem, kibicom z Polski pozostają modlitwy do świętego Judy Tadeusza. To ten od spraw beznadziejnych. Real w weekend wygrał 6:1 z Betisem, Legia znowu nie potrafiła zwyciężyć w naszej ekstraklasie. Tym razem przegrała 2:3 z Pogonią w Szczecinie. Real zdobył Puchar Europy jedenaście razy, Legii w Lidze Mistrzów nie było 21 lat. To miało być, jak zderzenie ze ścianą. I wynik sugeruje, że właśnie tak było, jednak Legia wstydu Polsce nie przyniosła.
Prezydent Realu Florentino Perez zaprosił we wtorek Bogusława Leśnodorskiego i Macieja Wandzela na uroczysty obiad. Wieczorem Legia została zaproszona do tańca na Santiago Bernabeu. Trener Jacek Magiera powtarzał, że jego piłkarze nie mają nic do stracenia, a mecz z drużyną, w której występują Cristiano Ronaldo, Gareth Bale i Karim Benzema zaprocentuje w przyszłości. Nikt jednak nie spodziewał się, że mistrzowie Polski zagrają z Realem tak odważnie. Spodziewaliśmy się raczej przepaści, starcia dwóch innych dyscyplin, a zobaczyliśmy, jak Legia próbuje grać w piłkę. Gdyby do przerwy było 3:3, nikt nie mógłby się dziwić. Był strzał w słupek, okazje Michała Kucharczyka i Miroslava Radovicia. Po 0:6 z Borussią i 0:2 ze Sportingiem zobaczyliśmy wreszcie drużynę, która ma na siebie pomysł. I to w centrum Madrytu, w centrum świata futbolu.
Magiera po meczu trochę niechcący rzucił: "Bądźmy realistami". Wiedział z kim gra i gdzie, twardo stąpał po ziemi, jednak potrafił zaszczepić w swoich piłkarzach miłość do futbolu. Ci ludzie mu zaufali, a Magiera jest człowiekiem, któremu warto zaufać na dłużej. Chyba żadna polska drużyna po porażce 1:5 nie miała tak dobrych recenzji. Nawet Hiszpanie dziwili się, że mistrzowie Polski nie postawili w bramce autokaru i nie modlili się o jak najniższy wymiar kary. Legia przegrała trzeci mecz w Lidze Mistrzów, straciła już 13 goli, zdobyła jedną bramkę i to z rzutu karnego, ale w ciemności po Besniku Hasim widać wreszcie światło i nie jest to światło nadjeżdżającego pociągu.
Od Realu Legię dzielą setki milionów euro. W środę po południu w Warszawie wylądują piłkarze przegrani, ale odważni. W Madrycie pokazali, że chcą grać w piłkę.
Michał Kołodziejczyk z Madrytu
ZOBACZ WIDEO Radović: to nasz najlepszy mecz w LM