- Takie mecze budują zespół, takie zwycięstwa pokazują charakter. Cieszę się, że wygraliśmy dzisiejsze spotkanie w takich okolicznościach, tracąc gola w 90 minucie a strzelając w 94. - powiedział Jacek Magiera, trener Legii Warszawa.
W ostatniej minucie meczu Kasper Hamalainen strzelił gola, który dał gospodarzom trzy punkty. Trener Legii nie chciał odnosić się do spalonego reprezentanta Finlandii. Mówi, że nie widział powtórki. Ale podkreśla, że okoliczności są niezwykle istotne.
- To pokazuje, że się zmienia w głowach. Walczymy do końca o zwycięstwo. Mieliśmy dużo dobrych sytuacji. Byliśmy więcej przy piłce, a mieliśmy bardzo dobrze zorganizowanego przeciwnika. Cieszymy się dziś i trochę jutro. A potem już przygotowania do bardzo ważnego meczu, może najważniejszego, z Koroną Kielce - zaznacza.
Przed golem Hamalainena doszło do awantury między piłkarzami pod bramką Arkadiusza Malarza. Ale dla Magiery miała ona pozytywny wpływ na zespół.
ZOBACZ WIDEO Mógł być najlepszy, ale... Portugalczycy wspominają Andrzeja Juskowiaka
- Bójka pomogła mi podjąć decyzję, miałem czas na analizę. Dodatkowo Vuko (Aleksandar Vuković - red.) wbiegł na boisko i krzyknął każdemu, że mamy dużo czasu, że jest jeszcze 5 minut do końca. A ja mogłem spokojnie popatrzeć na ławkę rezerwowych. Uznałem, że Hamalainen wejdzie, doda nam jakości i będzie miał jakąś sytuację. I to się sprawdziło - relacjonuje szkoleniowiec Legii.
Nie ma pretensji do zawodników, którzy brali udział w awanturze. Wręcz przeciwnie.
- Bójka pokazała, że jest drużyna. Jakby jeden zawodnik pobiegł, to miałbym jutro w szatni problem. A że wszyscy wbiegli, łącznie z maserami i magazynierem, to znaczy że ta drużyna jest mocna. Są ze sobą, są drużyną - mówi Magiera.
- Dla mnie też ważna jest jedna sytuacja. Guilherme zablokował strzał zawodnika Lecha i cieszył się jakby strzelił gola. I to jest to. Pokazuje jak bardzo im zależy. To cieszy - dodaje trener.