W sobotnich derbach Bretanii Nantes strzeliło bramkę jako pierwsze - w 42. minucie do siatki trafił Emiliano Sala. Po przerwie na boisku pojawił się jednak Grosicki i jego dwa gole sprawiły, że Rennes wywiozło ze stadionu la Beaujouire trzy punkty.
Trener gospodarzy nie był zadowolony z postawy swojej drużyn. - Zawsze jestem bardzo miły dla swoich piłkarzy, chronię ich, wiele jestem w stanie zrozumieć, ale za te dwie bramki musimy podzielić się odpowiedzialnością. Rennes oddało dwa strzały i zdobyło dwa gole - powiedział Girard.
Szkoleniowiec "Kanarków" stwierdził, że niektórzy jego zawodnicy pomimo zmęczenia powinni pamiętać o tym, że w piłkę nożną gra się przede wszystkim głową. - Wiedzieliśmy, że ten zespół jest niebezpieczny na skrzydłach i oba gole straciliśmy po akcjach skrzydłowych - zaznaczył.
Girard miał też pretensje do sędziego Johana Hamela. Jego zdaniem arbiter powinien przerwać akcję, po której Rennes zdobyło bramkę na 2:1. A to dlatego, że Giovanni Sio, który przechwycił piłkę po niecelnym podaniu wykonującego rzut wolny Adriena Thomassona, stał zbyt blisko piłkarza Nantes.
- Dla mnie to oczywisty błąd sędziowski. To niezrozumiałe, dlaczego arbiter nie zalecił ponownego rozegrania rzutu wolnego - mówił trener FC Nantes.
ZOBACZ WIDEO Krychowiak o swoim stylu. "Czy poprawiam fryzurę w przerwie? Nie mogę odpowiedzieć"
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)