Arka Gdynia czeka kilka lat na wygraną w Derbach Trójmiasta

PAP / Dominik Kulaszewicz
PAP / Dominik Kulaszewicz

W sezonie 2007/2008 po raz ostatni Arka Gdynia w ramach rozgrywek ligowych pokonała Lechię Gdańsk. O zwycięstwie zespołu z Gdyni zadecydowała bramka... Grzegorza Nicińskiego, który pełni teraz obowiązki pierwszego trenera.

Było to 4 listopada 2007 roku. Jeszcze w "starej" II lidze piłkarze Arki Gdynia pokonali Lechię Gdańsk 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Grzegorz Niciński. To ostatnia wygrana gdyńskiego zespołu w rozgrywkach ligowych w Derbach Trójmiasta. Później drużyny sześciokrotnie spotkały się w Ekstraklasie, ale Arce w tych pojedynkach udało się zdobyć zaledwie punkt.

Niciński, który pełni obecnie rolę pierwszego trenera Arki, doskonale pamięta tamto spotkanie. - Wygraliśmy 1:0. Lechia grała w dziesiątkę i w 80. minucie udało mi się strzelić zwycięską bramkę. Było to na poziomie II ligi. Stare, dawne czasy - wspomina.

W spotkaniu, które odbyło się dziewięć lat temu, brał także udział Krzysztof Sobieraj. Wszystko wskazuje na to, że doświadczony stoper również w niedzielę wybiegnie na boisko w pierwszej jedenastce. Kłopoty zdrowotne wyłączyły bowiem z gry Michała Marcjanika.

- Grałem w tych meczach w sezonie 2007/2008. Pierwszy mecz w Gdańsku zremisowaliśmy 0:0, w drugim wygraliśmy 1:0, a trener Niciński strzelił tę zwycięską bramkę. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie i trzy punkty zostaną w Gdyni - mówi Sobieraj.

ZOBACZ WIDEO Godlewski: Wojciechowski nawet nie śnił, że Boniek wygra w takich rozmiarach (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Obaj zgodnie podkreślają, że Derby Trójmiasta elektryzują nie tylko, ale także samych zawodników. To wyjątkowe spotkania, o których mówi się miesiącami, a nawet latami. Niciński pamięta, jak z trybun oglądał mecze na początku lat 90.

- Pamiętam te spotkania, to były lata 90-te. Był jeszcze stary stadion. Teraz mamy możliwość zagrania na nowoczesnym obiekcie. To nas mobilizuje. Spotykamy się z różnymi ludźmi, którzy mobilizują nas. Każdy tym meczem żyje. My musimy tutaj zrobić wszystko, aby naszym kibicom dać sporo radość - zauważa Niciński.

Źródło artykułu: